Nie pamiętam jak brzmiało prawidłowo nazwisko właściciela karuzeli, my mówiliśmy "Patriok". Aby samemu się pokręcić należało najpierw wleźć na górę karuzeli i samemu kręcić innych. Karuzela nie posiadała silnika. Boczna uliczka, do której wchodziło się z Lipowej, miała jeszcze coś ciekawego - lodownię. Budynek w której znajdowała się dziś należy do garbarni Pana Stręka. Dawniej, pod koniec zimy, zwożono tam lód i przesypywano trocinami. Korzystaliśmy z lodu do czerwca a nawet dłużej.
przez długi czas w tych budynkach mieściły się biura "Wuteh'u", sam zakład główną część produkcyjną miał na ulicy Kwiatowej, gdzie pozostał do dziś.
Kępińskie ulice, zarówno gminne jak i powiatowe oraz wojewódzkie pełne były w tych czasach pamiątek po przemarszu koni. Trzeba było uważać, by w nie nie wdepnąć. Znacznie gorsze były jednak pamiątki po bydle rogatym, a takie na naszych ulicach też się trafiały.