savary napisał/a:
budowalismy tamy z kamieni by spietrzyc wode
też byłam budowniczym tej tamy i była to cała frajda gdy wszystkie dzieciaki mozolnie układały kamień przy kamieniu upychając szpary darnią traw później można było nawet skakać na główkę do rzeki choć teraz muszę przyznać, że jednak brakowało nam wyobraźni skakając na taką płyciznę nie pamiętam jednak tego pana Kołodzieja a chyba powinnam
Savary nie wiem czy kojarzysz pana Kołodzieja który mieszkał w ostatnich latach życia na Wawrzyniaka, naszym przerywnikiem i rozrywką w kąpieli przy tamie 40 lat temu było chodzenie za nim krok w rok pomiędzy mostami na ogródki i obserwowanie jak nurkował w wodzie po pas wkładał rękę pomiędzy faszyny i z reguły wyciągał dorodnego raka.
Wow. To stan obecny? Tak samo wygladal 40 lat temu. Rakow rzeczywiscie bylo tam pod dostatkiem. Przy tym nastepnym mostku po ktorym sie wchodzi na dzialki, budowalismy tamy z kamieni by spietrzyc wode i miec ja chociaz do pasa by moc sie kapac. Kopa wspomnien. Fajnie, ze to umiesciles "lulek". Pozdrawiam.
pod tym mostem łowiłam kiedyś raki zdarza mi się też kilka razy do roku podążać tym szlakiem na ogródek moich rodziców ale moje najpiękniejsze wspomnienie związane z tym miejscem to fakt, że to właśnie pod tym mostem jak się krzyknęło "echo" to echo, licho bo licho ale jednak odpowiedziało "echo, echo,echo..." nie wiem czy jest takie drugie miejsce w Kępnie