panrysio - tak, to mój ojciec Feliks, rymarz i moja mama Augustyna - moi kochani rodzice.
Rodzice od 1937 do stycznia 1945 r. mieszkali na ul.Staszica w budynku który nie istnieje. Po wojnie Państwo Koteccy postawili w tym miejscu nowy dom(vis a vis ogrodu NBP potem WBK). Już w lutym 1945 r. rodzice przeprowadzili się do domu przy ul.Koscielnej 2 gdzie ojciec prowadził zakład rymarsko-tapicerski do kwietnia 1999 r.
zimek79 - te płyty chodnikowe usunięto w latach 50/60 kiedy to poszerzono chodniki w rynku i położono nową nawierzchnię z małych kwadratowych, betonowych płyt, które miały tę wadę, że się łamały(syp piasek, lej wodę, nie żałuj materiału).
To chyba wtorek lub piątek, czyli dzień targowy, sądząc z obecności kramów po prawej. Zdjęcie to pokazuje też, jak kiedyś wybrukowany był rynek. Dziś nawiązuje się do starych wzorców. Równocześnie rozwiewa ono (czyli to zdjęcie) moje wątpliwości odnośnie pochodzenia płyt brukowych, które do niedawna jeszcze były na Al. Marcinkowskiego (bliżej rynku) i jeszcze do dziś istnieją na Mickiewicza (na odcinku do Kilińskiego). Ostatnio mocno się obawiałem, że wzięto je z cmentarza żydowskiego. Ta fotka jednak rozstrzyga tę kwestię.
Cieplik, ta fotka, mówiąc krótko, jest cudowna.
Mam jeszcze pytanie: czy ten gość ze zdjęcia to późniejszy rymarz, którego wspominam wyjątkowo miło, jako świetnego fachowca i poza tym bardzo sympatycznego człowieka?
P.S.
Przed chwilą sprawdziłem. To był wtorek.
Bo to przecież jest przed wojną - 1934 rok !
Miejsce - obok drogerii na wschodniej pierzei rynku.
Porównaj zdjęcie 43/148 Nowa Drogeria oraz 54 i 71/148
Ta laska to moja mama a ten przystojniak w kapeluszu to mój ojciec