@amalina -dzięki za informację. Masz rację z tym stojakiem dachowym. Jest taki jak na linku. Człowiek całe życie musi się uczyć. Ciekawe czy na jakimś innym zdjęciu są takie stojaki z innej części miasta? No oprócz ul.Kościuszki.
@angru4
W latach 30. i wcześniej w ubiegłym wieku drewniane słupy telefoniczne stawiano tylko w terenie rzadko zabudowanym (wsie, drogi), a w miastach oszczędzając drewno i stal stosowano tylko linie napowietrzne (bo kablowe były najdroższe). Prowadzono je na wspornikach dachowych nad dachami (jak na ul. Kościuszki http://www.kepnos...o_id=37131 ) i poprzecznie nad ulicami. Wspornik dachowy posiadał poziomą półkę, na którą wchodził fachowiec i dowiązywał zerwany drut do izolatora... Wsporniki ścienne (mocowane do ścian budynków) stosowano wzdłuż ulic, przy których mieszkali nieliczni abonenci i montowano też do budynku na końcu linii. Ilustruje to zdjęcie z międzywojennego Radomia: http://3.bp.blogs...930+14.JPG
A ówczesne anteny radiowe nie przypominały dzisiejszych - były drutami, najczęściej poziomymi, rozwieszonymi wysoko na izolatorach (między słupami lub domami), z pionowym fiderem doprowadzającym sygnał do odbiornika.
A mnie się wydaje, że to cośna dachu, to po prostu antena radiowa. Słupy telegraficzne nigdy nie stały na dachu a gdyby stały na ziemi to musiały by byś wyższe od kamienicy, co z punktu widzenia technicznego jest pozbawione sensu.
@panrysio
Zawsze linie telegraficzne i telefoniczne były pierwsze (ze względów strategicznych). Tutaj widzimy wspornik dachowy prowadzonych z poczty większości linii telefonicznych idących do Rynku ówczesnego Kępna. Na 122 numery kępińskie w Spisie abonentów sieci telefonicznych państwowych i koncesjonowanych 1932/33 w Rynku i południowej części miasta jest 35 abonentów, ale szacuję co najmniej 40 (nie znam wielu przedwojennych nazw ulic) @kempen
W roku 1932 ks. Stefan Wyszyński był wykładowcą w Wyższym Seminarium Duchownym we Włocławku. Od 1931 pracował w redakcji, a od 1932 był redaktorem naczelnym Ateneum Kapłańskiego, miesięcznika teologiczno-naukowego. Kierował równocześnie Sodalicją Mariańską, prowadził chrześcijański uniwersytet robotniczy i działalność społeczno-oświatową w chrześcijańskich związkach zawodowych. Mógł być uczestnikiem Zjazdu, bowiem cele Ligii Katolickiej (już przekształcanej w Akcję), a w szczególności tematyka tego zjazdu rozwijała temat jego dysertacji doktorskiej (Prawa rodziny, Kościoła i państwa do szkoły) oraz była zbieżna z zainteresowaniami naukowymi księdza - kształceniem robotników i studentów w duchu chrześcijańskim.
Być może ksiądz przed ks. Pawłem Polednią (wygolony nad uszami, widoczny przedziałek) to ks. Stefan Wojciechowski z Bralina. Trudno mi to dobrze ocenić.
W pierwszym rzędzie, w getrach, których nie powstydzili by się mieszkańcy Chicago lat 30-tych siedzi ówczesny starosta Nicefor Dąbrowiecki. Ciekawostką, choć nie mającą wiele wspólnego ze zjazdem jest pewien szczegół tego zdjęcia. Otóż nad dachem jednego z budynków widać słup, zresztą dość pokaźnych rozmiarów i druty biegnące ponad rynkiem. Zagadka jest taka: czy jest to linia telefoniczna (ale słup chyba za wysoki), czy też energetyczna (ale Kępno zelektryfikowano dopiero w 1939)? Wygląda mi to na jakąś linię średniego lub wysokiego napięcia. Może to był jakiś tranzyt, z którego miasto, niestety, jeszcze wtedy nie korzystało, t.zn. linia szła przez miasto ale ono samo nie zaznało jeszcze dobrodziejstwa elektryczności.
Myślę, że to zdjęcie pochodzi z końca lat 30 XX wieku, odnalazłem na nim ks. Pawła Polednię - proboszcza z Krzyżownik i zarazem dziekana bralińskiego (siedzi po prawej stronie, zdjęcie jest tam trochę naświetlone, ubrany jest w komżę i czarną pelerynkę, włosy siwe)