fragment :
Rok 1938, zima. Stanisława Kotus, niespełna trzynastoletnia dziewczynka z rodzicami, babcią i siedmioma braćmi zostawia rozlewiska Polesia Wołyńskiego, brzegi Słuczy i Horynia, wsiada do pociągu i wyrusza w ponad tysiąckilometrową podróż. Antonówka, gdzie mieszkali i nieopodal położone powiatowe miasteczko Sarny to miejscowości, w których przecinają się ważne linie kolejowe. Dzięki bliskości szlaków komunikacyjnych łatwiej było podjąć decyzję o wyjeździe. Dzięki temu, że podjęli ją w odpowiednim momencie ich podróż nie była klasyczną tułaczką wypędzanej ludności.
Wtedy na pewno nie byli świadomi, że z historycznego punktu widzenia wygrali los na loterii. Opuścili piękną krainę, której bezkresne przestrzenie na zawsze pozostaną w ich pamięci, zostawili ojcowiznę, ale coś w 1938 roku mojemu pradziadkowi kazało wynosić się z miejsca gdzie od wieków, choć u siebie, byli jednak niechcianymi gośćmi. Rok 1943 pokazał jak mądrą była ta decyzja. Na Wołyniu rozpętało się piekło. Wieki wzajemnych krzywd i upokorzeń zaowocowały gorzko. Mniejszość polska została praktycznie wyeliminowana przez ukraińską większość za cichą zgodą niemieckiego okupanta.
Babcia w tym czasie mieszkała już pod Kępnem w SZKLARCE MIELĘCKIEJ . To tam jej rodzina zakończyła swoją podróż, w którą wyruszyła z Antonówki. Były to zachodnie rubieże II Rzeczypospolitej, o których jej ojciec przeczytał, w jakiejś gazecie, że jest tam wiele ziemi, która czeka na Polaków. Zdecydował więc, że woli żyć wśród rodaków, choć zaledwie kilka kilometrów od granicy niemieckiej niż być, choć w Polsce ? polską mniejszością. Jesienią 1938 roku pojechał tam, kupił gospodarstwo, wrócił, sprzedał ziemię na Wołyniu i Boże Narodzenie spędzili wszyscy już w Wielkopolsce. Być może kilka miesięcy po osiedleniu się gorzko żałował swojej decyzji, kiedy Niemcy już w pierwszych dniach września wdarli się daleko za Szklarkę i Kępno, ale niezbadane są wyroki Boskie, a ich zamysł widoczny dopiero z perspektywy czasu.
Babcia Stasia całą wojnę spędziła w Szklarce pracując na roli albo służąc w domu u Niemców. Całej rodzinie nie udało się przetrwać bez strat i rozłąki. Ojciec powrócił co prawda niedługo po kampanii wrześniowej, ale jeden z braci przebywał aż do końca wojny w obozie koncentracyjnym Gross-Rosen; zmarł niedługo po powrocie wyniszczony fenolem wskutek eksperymentów, jakich dokonywano tam na więźniach. Po wojnie z kolei inny z braci ożenił się i wyjechał pod Jelenią Górę, a babcia, będąc już wtedy prawie dwudziestoletnią dziewczyną, wyjechała ze Szklarki do Nagodzic w Kotlinie Kłodzkiej, aby pomagać przy gospodarstwie swojego wujka ? jego akurat wichry wojny rzuciły z Wołynia nieco dalej na południowy zachód.
www.stankiewicze.com/
Dodane przez: | efkama
|
|
Ocena: | Brak |
Data: | 12/10/2009 20:20 |
|
Komentarzy: | 0 |
Wymiary: | 323 x 455 pikseli |
|
Liczba wyświetleń: | 1161 |
Rozmiar pliku: | 20.8kB |
|
| |
| | |
| |
|
|