Blog www.kepnosocjum.pl
» Wspomnienie rajdu



17 września odbył się pierwszy socjumowy rajd rowerowy i to rajd nie byle jaki, bo jechaliśmy wytyczonym przez Stowarzyszenie „Socjum Kępno i Okolice” szlakiem.
Nie będę już pisała dzięki komu to się udało bo o tym pewnie czytaliście już w podziękowaniach . Opowiem tylko jak było.
Część z nas wyruszyła z Kępna już przed ósmą. Na tą godzinę miały dojechać na start w Drożkach nasze rowery, które dzień wcześniej przekazaliśmy naszemu socjumowiczowi Mateuszowi. Na posterunku byli już Edith z Bogdanem, z samochodem załadowanym termosami i napojami. O ósmej wyruszła część ekipy z rynku, dowożona na miejsce drugim samochodem Mateusza. Potem samochody musiały wrócić do pracy. Na szczęście Mateusz został z nami.
Jako, że do startu rajdu były 2 godziny, zdążyliśmy sobie porozmawiać. Chłopcy: Jędrek i Dawid pobuszowali w polu kukurydzy, udaliśmy się też na krótką przejażdżkę do Remiszówki.
Powoli zaczęli do nas dojeżdżać pozostali uczestnicy rajdu – albo podrzuceni samochodami albo przywiezieni napędem własnych mięśni. Zebrały się 32 osoby.
O 10.00 Ryczyn rozdał wszystkim mapy rajdu i opowiedział o tym jak pojedziemy i skąd wzięła się idea stworzenia szlaku oraz wyjaśnił zasady bezpieczeństwa na drodze. Wyruszyliśmy więc w kierunku Drożek. Nie ujechaliśmy daleko i już skręciliśmy z trasy aby zobaczyć dworek i kościół w Drożkach. Ciekawostką jest, że w dworku tym przebywał prezydent Wojciechowski, który odwiedził tam swoich znajomych. Wracając na szlak minęliśmy także dawny kościół ewangelicki, który jest obecnie domem ludowym.
Następnie popedałowalismy do Głuszyny. Tam zatrzymaliśmy się przy kamieniu granicznym postawionym przez socjumowiczów. Skręciliśmy też do lasu mijając po drodze kolejny kamień graniczny. W lesie znajduje się ukryta wśród drzew mogiła. Ryczyn opowiedział nam historie z nią związane. Mam nadzieję, że ktoś zapamiętał je lepiej niż ja usmiech
Potem Pojechaliśmy dalej tj do Baldwinowic, gdzie zobaczyliśmy kościół filialny parafii pw.św Trójcy, gdzie szczególnie ciekawym jest to, że murowane prezbiterium i zakrystia pochodzą z1414 r. Nawa główna drewniana jest późniejsza (z 1592 r.) ale i tak kościół jest niezwykły. Niestety był zamknięty i nie udało nam się zobaczyć wnętrza. Wokół kościoła znajduje się cmentarz ze starymi nagrobkami.
Potem udaliśmy się w kierunku Stogniewic. Mijając tory kolejowe w okolicach Bukowej Śląskiej widzieliśmy rzadko już spotykane semafory. Mijaliśmy także pałac w Woskowicach Małych, w których obecnie mieści się Zakład Leczenia Odwykowego. W Stogniewicach zrobiliśmy sobie postój i delektowaliśmy się kawą, herbatą i drożdżówkami od Yamiego, które to przywiozło nam nasze wspaniałe zaplecze techniczne czyli efkama z Bogdanem. Dziękujemy Ci Yami!
Jadąc dalej polną drogą minęliśmy kolejne kamienie graniczne. Potem jechaliśmy przez Zieloną Górę Wink aż do Szymonkowa, gdzie stoi dawny pałacowy lew. Podobno jak w jego paszczę wsadzi głowę 18-to letnia dziewica, paszcza ta na zawsze się zamknie. Pomimo, że mam prawie 18 lat i choć urodziłam 2 dzieci, tom cnotliwa niczym niewinna panna a jednak szczęka lwu nie opadłaWink
Następnie polami i lasami dojechaliśmy do miejsca biwakowego w Krzywiczynach. Tam postawiliśmy rowery i pozbieraliśmy drewno na ognisko. Każdy przyniósł wiązkę gałęzi i od razu uzbierał się spory zapas. Trochę się zagubiły ekipy samochodowe ale po naprowadzeniu wreszcie trafiły na miejsce. Rozpaliliśmy sobie ognisko, usmażyliśmy kiełbaski, a Ryczyn opowiedział nam o historycznej granicy i jej pogranicznikach. Do ekipy dołączyła Magda znana jako „panna Mateusza” , która dalej już jechała z nami. Część drużyny pojechała prosto do Kępna, część do Opatowa, my jednak ruszyliśmy dalej do Janówki. Droga była dosyć prosta, chociaż jak słyszałam, ktoś się tam zgubiłWink. Końcówka była bardzo piaszczysta – łatwo o upadek. Był to jedyny odcinek, gdzie przez jakiś czas trzeba było prowadzić rowery. W Janówce pożegnaliśmy się i już samochodami pojechaliśmy do Kępna.
Teraz, kiedy jest już dużo chłodniej warto wspominać takie pozornie mało istotne szczegóły: zabawy Dawida i Jędrka w polu kukurydzianym, nad którym co chwilę pojawiała się latająca kolba, małą Anikę zrywająca stokrotki w Stogniewicach i strojącą głowę Justyny, ciepły powiew wiatru, kiedy jechało się z górki, chrzęst bukowych orzeszków pod kołami, kasztany spadające na alejkę w Komorznie, nowych przyjaciół mknących na rowerach w promieniach słońca. Takie małe luminescencje Babiego Lata. Wrócimy tam jeszcze kiedyś...

TU można obejrzeć fotorelację z rajdu.
TU można obejrzeć mapki z trasą rajdu.
wiedzma-margo Poniedziałek 11 Październik 2011 20:16

Komentarze

Fatal error: Call to undefined function makecommentnav() in /home/kepnosoc/domains/kepnosocjum.pl/public_html/infusions/pfblog_panel/includes/html.php on line 398