Zobacz temat
 Drukuj temat
Podejście do Żydów w Polsce i Kępnie
Seba
#1 Drukuj posta
Dodany dnia 24-06-2013 23:37
Awatar

Postów: 530
Data rejestracji: 06.09.10

Na bazie emisji filmu "Nasze matki, nasi ojcowie" oraz prywatnej dyskusji z Wiedźmą postanowiłem podzielić się z Wami moimi przemyśleniami na temat pojawiających się czasem oskarżeń o wielki antysemityzm wśród polaków w czasach obecnych.
Pragnę także na początku zaznaczyć, iż nie uważam tego za jakiś poważny problem, jak czasem próbuje nam się wmówić. Antysemityzm w tym kraju jest kwestią marginalną i sztucznie rozdmuchiwaną przez media. Zawsze w grupie kilkuset osób znajdzie się człowiek prezentujący podejście co najmniej nieprzystające osobie zrównoważonej.
Wracając do istoty sprawy, istnieje wiele źródeł rzutujących na odbiór środowiska żydowskiego w obecnej Polsce, jednak za najważniejsze można moim zdaniem uznać:

Rok 1968 ze szczególnym uwzględnieniem działalności Gomułki i PZPR.

W powojennej Polsce po raz pierwszy na emigrację Żydów do Izraela zezwolono w latach 1949-1950. Wyjechało wtedy blisko 30.000 polskich Żydów. Kolejna fala emigracji żydowskiej z Polski rozpoczęła się w 1956r., kilka miesięcy przed "Październikiem" i powrotem do władzy Władysława Gomułki - Polskę opuściło wtedy ponad 47.000 Żydów. W latach 60-tych ogólna polityka migracyjna działała na zasadach restrykcji, tym niemniej podania o zgodę na wyjazd do Izraela były traktowane mniej surowo niż do krajów kapitalistycznych (w 1966r. zgodę na wyjazd do Izraela otrzymało 67% spośród 801 starających się). W latach 1960-1966 wyjeżdżało do Izraela (taki kierunek deklarowało) po kilkaset osób rocznie, w sumie około 4200 osób. W rezultacie, w przededniu wojny sześciodniowej wg informacji Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Żydów w Polsce (z lipca 1967), w PRL zamieszkiwało ok. 25.000 obywateli polskich, oficjalnie deklarujących narodowość żydowską. Należy także stwierdzić, że wszystkie fale emigracji - niezależnie od innych czynników - były wywołane falami antysemityzmu gwałtownie narastającymi w latach 1945-1946, 1956-1957 i 1967-1968.

W dniu 19 czerwca 1967r. w swym przemówieniu W. Gomułka powiedział: "Nie czyniliśmy przeszkód obywatelom polskim narodowości żydowskiej w przeniesieniu się do Izraela, jeśli tego pragnęli[...]. Każdy obywatel Polski powinien mieć tylko jedną ojczyznę Polskę Ludową". Takiej zgody na najwyższym szczeblu dawno nie było. Dnia 8 kwietnia 1968r. Biuro Polityczne wydało polecenie, aby MSW i MSZ opracowały instrukcję w sprawie wyjazdu z Polski obywateli pochodzenia żydowskiego, którzy zgłoszą taką chęć.



W trzy dni później, z trybuny Sejmu, premier Cyrankiewicz zachęcał Żydów do wyjazdu w imieniu rządu PRL: "Wśród obywateli polskich narodowości żydowskiej znajduje się pewna liczba osób o przekonaniach nacjonalistycznych, syjonistycznych, a zatem proizraelskich. Ci ludzie w obecnych warunkach politycznych, stworzonych przez państwo Izrael, znaleźli się w rozterce. [...] Nie jest bowiem możliwa lojalność wobec socjalistycznej Polski i imperialistycznego Izraela jednocześnie. Tu trzeba dokonać wyboru i wyciągnąć zeń właściwe konsekwencje. Kto te konsekwencje w postaci emigracji wyciągnąć pragnie, ten nie natrafi na żadne przeszkody".

W. Gomułka ponownie namawiał Żydów do wyjazdu w swym przemówieniu z 19 marca 1968r. W imieniu kierownictwa partii i swoim mówił: "Tym, którzy uważają Izrael za swoją ojczyznę, gotowi jesteśmy wydać emigracyjne paszporty", zaś zebrany na sali aktyw partyjny przyjął te słowa z entuzjazmem krzycząc: "Teraz! Już!!!".



Zgodnie z poleceniem partii, Biuro Paszportów MSW ustaliło nowe wytyczne wydawania zgody na wyjazd, wedle, których "nie należało czynić trudności osobom, które podadzą Izrael jako kierunek emigracji i określą swą narodowość jako żydowską". Podkreślę jednak, iż termin "emigracja do Izraela" oznaczał tylko i wyłącznie zadeklarowanie kierunku i miał mały związek z krajem realnego osiedlenia. Natomiast "narodowość żydowska" nie była ustalana jedynie na podstawie deklaracji, lecz wymagała faktycznego żydowskiego pochodzenia. Kolejnym niezbędnym warunkiem wyjazdu było złożenie wniosku o zezwolenie na zmianę obywatelstwa, czyli de facto zrzeczenie się obywatelstwa PRL. W rezultacie wyjeżdżający nie byli uznawani za obywateli polskich i nie wydawano im paszportu, lecz tak zwany dokument podróży. Był to dokument specyficzny, gdyż stwierdzał przede wszystkim, kim jest jego posiadacz - "posiadacz niniejszego dokumentu podróży nie jest obywatelem polskim".

Najbardziej skuteczną zachętą do emigracji okazała się decyzja Biura Politycznego z 2 czerwca 1969r.: "Z dniem 1.IX.br. zakończyć akcję wyjazdów emigracyjnych do Izraela. [...] wyjazdy do Izraela po tym terminie będą załatwiane zgodnie z ogólnie obowiązującymi zasadami stosowanymi przy wyjazdach do krajów kapitalistycznych".

Kiedy potencjalni emigranci podjęli decyzję o wyjeździe, należało wypełnić parostronicowy kwestionariusz paszportowy, złożyć podanie do Rady Państwa z prośbą o zgodę na zamianę obywatelstwa, wnieś niebagatelną opłatę skarbową (5000 zł.), uzyskać w ambasadzie holenderskiej (reprezentującej interesy Izraela) promesę wizy izraelskiej i złożyć obietnicę pokrycia kosztów podróży, przedłożyć zaświadczenie o nie zaleganiu z podatkami a w szczególnych wypadkach także zgodę władz wojskowych i potwierdzenia zrzeczenia się mieszkania. Po uzyskaniu zgody władz następował okres nerwowych przygotowań do wyjazdu - dokument podróży wymagał wyjazdu z Polski w ciągu miesiąca. Emigranci wyprzedawali lub rozdawali wszystko to, czego nie mogli zabrać ze sobą. To, co władze zezwalały wywieźć pakowano w skrzynie i wpisywano na listy urzędu celnego. Odprawy celne były wyjątkowo upokarzające i bogate w szykany. Ostatnim dźwiękiem emigracji było pożegnanie z pozostającą rodziną i przyjaciółmi. Miejscem symbolem stał się Dworzec Gdański w Warszawie. To był dla emigrantów ostatni obraz Polski, moment, który najsilniej odcisnął się w ich świadomości.

Według danych Biura Paszportów MSW w marcu 1968r. złożyło wnioski tylko 66 osób, w kwietniu było ich już 134, w maju 224, zaś w lipcu 577. Decyzje odmowne dostało w 1968r. zaledwie 26 osób. W tymże roku wyjechało z Polski, deklarując emigrację do Izraela, 3437 osób. Punkt szczytowy wyjazdów nastąpił w 1969r., gdy wyjechało 7674 osób. Oficjalne zakończenie akcji wyjazdów jesienią 1969r., spowodowała, że liczba emigrujących w 1970r. spadła do 698 osób. W 1971r. emigracja ponownie wzrasta (do 1118 osób), gdyż oprócz ogólnego zelżenia restrykcji wyjazdowych, upłynął tak zwany "okres karencyjny" dla osób, którym wcześniej odmówiono zgody z powodu dostępu do tajemnic państwowych, służby wojskowej itp. W następnych latach skala wyjazdów była nieporównanie niższa (do 1975r. wyjechały 853 osoby). Tylko mniejszość pomarcowych emigrantów trafiła w rzeczywistości do Izraela. W 1968r. przybyło tam 1349 osób, w 1969r. - 1735 osób.

Emigrację pomarcową najliczniej reprezentowali inżynierowie, lekarze, osoby z wykształceniem ekonomicznym i humanistycznym. Do jesieni 1969r. podania o zgodę na wyjazd złożyło blisko 500 wykładowców i naukowców-badaczy, w tym wybitne i znane postaci nauki. Wśród emigrantów było także 200 dziennikarzy i redaktorów, ponad 60 pracowników radia i telewizji, blisko 100 muzyków, aktorów i plastyków (w tym 23 aktorów i reżyserów Teatru Żydowskiego z jego dyrektorką, słynną Idą Kamińską na czele) oraz 26 filmowców. Sporą liczbę emigrantów stanowili urzędnicy centralnej administracji państwowej - 520 osób. Spośród 998 emigrantów-rencistów aż 204 otrzymywało przed wyjazdem renty specjalne za szczególne zasługi dla PRL.

Nie ma dwóch takich samych przypadków pomarcowej emigracji, ale każdy z nich cechowało podjecie trudnej decyzji o wyjeździe. Pozostawiało się dom, przyjaciół i rodzinę, a wybierano nieznany kraj i taką samą przyszłość.

Halina Marcinkowska

Źródło: http://www.fzp.net.pl/marzec-68/jak-pozbyto-sie-zydow-w-1968r


Bardzo duży udział żydów w UB przy praktycznie jednoprocentowej obecności w Polsce po wytępieniu przez Niemców w czasie IIWŚ, co doprowadziło do antysemityzmu na podstawie zasady: "Ponieważ nie możemy dorwać TYCH Żydów z UB i SB, więc trzeba znaleźć jakichś ŁATWIEJ DOSTĘPNYCH i odegrać się na nich”.
Aby nie być oskarżonym o propagandę antyżydowską oskarżając ich o udział w SB i UB polecam:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Ministerstwo_Bezpiecze%C5%84stwa_Publicznego#.C5.BBydzi_w_Ministerstwie_Bezpiecze.C5.84stwa_Publicznego
gdzie możemy przeczytać:
Według raportu, jaki w 1945 roku pułkownik Nikołaj Seliwanowski (sowiecki doradca przy MBP) pisał do Ławrientija Berii wiadomo, że Żydzi stanowili 18,7% wśród ogółu pracowników MBP, ale aż 50% wśród zajmujących stanowiska kierownicze[2]. Odsetek Żydów w MBP regularnie wzrastał przekraczając podobno w późniejszym okresie 37% ogółu[3]. Był to duży odsetek, gdyż w okresie powojennym Żydzi w Polsce stanowili mniej niż 1% w społeczeństwie na skutek zagłady dokonanej przez III Rzeszę.

Jednak ponieważ Wikipedia nie jest żadnym źródłem rzetelnej wiedzy, pozwolę sobie przekleić artykuł znanego nam doskonale dra hab. Krzysztofa Szwagrzyka "Nie tylko Morel"

Przez lata w historiografii polskiej obowiązywał powszechny pogląd, zgodnie z którym teza o nadreprezentacji Żydów w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa jest mitem. Gdy jednak podjęto badania nad narodowością kadr "bezpieki" w oparciu o przechowywane w Instytucie Pamięci Narodowej akta osobowe funkcjonariuszy, i opublikowano dane statystyczne, okazało się, że blisko 40 proc. kierowniczych stanowisk Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego zajmowali oficerowie pochodzenia żydowskiego.

Wynik naukowych ustaleń nie spotkał się jednak z uznaniem środowisk opiniotwórczych, dla których uzyskany efekt badań świadczył jedynie o… antysemityzmie ich uczestników.

Równolegle z analizą kadr aparatu bezpieczeństwa prowadzono studia nad obsadą personalną innych struktur tworzących stalinowski aparat represji: wojskowego i powszechnego wymiaru sprawiedliwości, Informacji Wojskowej, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego, Milicji Obywatelskiej czy wchodzącego w skład MBP więziennictwa. W każdym przypadku liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w sprawowaniu funkcji kierowniczych wynosiła od kilku do kilkudziesięciu procent, a badań dokonano w odniesieniu do czasu, gdy Żydzi stanowili niespełna 1 proc. ludności Polski.

Od początku budowy systemu komunistycznego tworzący go napotkali ogromne problemy związane z koniecznością sformowania obsady personalnej powstających stanowisk aparatu władzy. Bazą kadrową dla rządzących stały się środowiska partyzantów Gwardii i Armii Ludowej oraz przedwojennych działaczy komunistycznych, wśród których znaczny odsetek stanowili Żydzi. Część z nich okres wojny przeżyła w Związku Sowieckim i po 1944 r. z silnym zaangażowaniem usiłowała przeszczepić nad Wisłą tamtejszą ideologię. Ich liczbę zwiększyli ci spośród ocalałych z holokaustu, którzy w nowym ustroju politycznym widzieli szanse na realizację własnych – prywatnych i narodowych – interesów. Nagrodą za akces znacznej części społeczności żydowskiej do procesu budowy systemu komunistycznego były eksponowane etaty w aparacie władzy i systemie represji oraz związane z nimi profity. W powszechnej opinii symbolem udziału Żydów w tworzeniu stalinizmu w Polsce stała się służba wielu z nich w komunistycznym aparacie bezpieczeństwa.

Wbrew intencjom przypisywanym historykom zgłębiającym to zagadnienie, badania nad narodowością kadr "bezpieki" nie obejmują jedynie jednej nacji. Stanowią element szeroko zakrojonych studiów nad całością budowy i funkcjonowania tajnej policji politycznej komunistycznego państwa polskiego, w tym nad jej obsadą personalną, gdzie pochodzenie narodowościowe funkcjonariuszy jest tak samo ważne, jak ich pochodzenie społeczne czy wykształcenie. Dająca się już dziś zdefiniować teza o "internacjonalistycznych kadrach bezpieki" w Polsce powstała w oparciu o analizę głównie ich akt osobowych, z których wynika, że w latach 1944-1956 obok oficerów sowieckich pracowali przedstawiciele narodowości: polskiej, żydowskiej, białoruskiej, ukraińskiej, litewskiej, a nawet niemieckiej i greckiej.

Polityczna poprawność a statystyka

Wstępujący do UB Żydzi nie ukrywali swego pochodzenia. We własnoręcznie wypełnianych ankietach personalnych w rubryce "narodowość" wpisywali zazwyczaj "żydowska". Dane takie ujawniali nawet ci, którzy już w okresie międzywojennym zerwali związki ze środowiskiem żydowskim i stali się gorącymi zwolennikami idei komunistycznej. Deklarację światopoglądową ujawniano natomiast w rubryce "wyznanie", gdzie obok powszechnie używanego terminu "niewierzący" nie brakowało określenia "mojżeszowe".

O pozycji funkcjonariuszy pochodzenia żydowskiego w ministerstwie, ale też o ich postrzeganiu w społeczeństwie decydowały dwa zasadnicze czynniki. Pierwszy dotyczył ich liczby w "bezpiece"; drugi zaś zajmowania przez nich eksponowanych stanowisk. Jesienią 1945 r. doskonale zorientowany w sprawach "bezpieki" w Polsce sowiecki doradca przy Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego płk Nikołaj Seliwanowski w raporcie do Moskwy informował, że połowę stanowisk kierowniczych w MBP zajmują Żydzi, a w całym ministerstwie ich odsetek sięga 18,7 procent. Zapewne nawet on się nie spodziewał, że tak duża liczba oficerów pochodzenia żydowskiego w centrali aparatu bezpieczeństwa będzie się nadal zwiększać. W kolejnych latach udział Żydów polskich w kierowniczych strukturach MBP stale rósł, ostatecznie przekroczył 37 procent. Wśród 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (dyrektorów i zastępców dyrektorów departamentów, kierowników samodzielnych wydziałów) pochodzeniem żydowskim legitymowało się 167 oficerów.

Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i Mieczysława Mietkowskiego (Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą sławą centrali "bezpieki" wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami – Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik (Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał (Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman, konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP – Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba) Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski (Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny (Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb), Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses).

Niższymi strukturami MBP – wydziałami, kierowali wówczas m.in.: Anatol (Natan) Akerman, Marian Baszt, Mieczysław (Mojżesz) Baumac, Jan Bernstein, Adam Bień (Bajn), Ignacy Bronecki, Izrael Cwejman, Tadeusz (Dawid) Diatłowicki, Michał (Holzer Maurycy-Aron) Drzewiecki, Michał (Mojżesz) Fajgman, Leon Fojer (Feuer), Tadeusz Fuks, Edward (Eliasz) Futerał, Artur Galewicz (Glasman), Henryk Gałecki (Natan Monderer-Lamensdorf), Łazarz Gejler, Jakub Glidman, Leon Goryń, Karol Grabski (Hertz), Helena (Gitla) Gruda, Borys (Boruch) Grynblat, Józef Gutenbaum, Herman Halpern, Henryk Jabłoński (Chaim Grinsztajn), Michał Jachimowicz, Zbigniew Józefowicz, Bronisława Juckier, Leon Kesten, Abram Klinberg, Leon Klitenik, Ignacy Krakus, Michał-Emil Krassowski, Mieczysław Krzemiński (Mojżesz Flamenblaum), Icek Lewenberg, Mieczysław Lidert (Erlich), Juliusz Litoczewski, Kazimierz Łaski (Cygier), Samuel Majzels, Ignacy Makowski, Aleksander Marek (Markus) Malec, Walenty Małachowski, Ignacy Marecki, Marian (Mojżesz) Minkendorf, Bronisław Nechamkis, Artur Nowak (Abraham Lerner), Jerzy Nowicki (Lipszyc), Dawid Oliwa, Róża (Gina) Poznańska, Stanisław Rothman, Mieczysław (Moralich) Rubiłłowicz, Irena Siedlecka (Regina Reiss), Michał (Mowsza) Siemion, Wolf Sindel, Zygmunt Skrzeszewski (Salomon Halpern), Marceli Stauber, Józef Stępiński, Ernest Szancer (Schanzer), Ignacy Szemberg, Antonina Taube-Knebel, Juliusz Teitel, Adam (Abram) Wein, Salomon Widerszpil, Józef Winkler (Szaja Kinderman), Stanisław Witkowski (Samuel Eimerl), Roman Wysocki (Altajn), Edward Zając, Marek Zajdensznir, Maria Zorska, Emanuel Żerański.

W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym 179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie (1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954).

Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB we Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP sześciu (33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adaś Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad, a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i Gospodarczym.
W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946); I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951); V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952); X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954); "A" – Edward Last (1946); śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947); Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954); Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950). Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 roku.

Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga (1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952).

Od sprawcy do ofiary

Łącznie w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko wojewódzkiego UB na Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia żydowskiego. Pytanie o pełną liczbę zatrudnionych w aparacie bezpieczeństwa Polski Ludowej/ PRL pozostaje nadal otwarte, podobnie jak problem związany z próbą określenia świadomości narodowej oficerów "bezpieki", wśród których część już przed wojną manifestacyjnie odcinała się od swych żydowskich korzeni. Oderwani od rodzimego środowiska deklarowali swą polskość i światopogląd materialistyczny, w których wiarę głęboko zachwiały dopiero wydarzenia 1968 r., gdy w wyniku antysemickiej nagonki 1968 r. kilkanaście tysięcy polskich Żydów zostało zmuszonych do opuszczenia kraju. Ich wyjazd upowszechnił na świecie pogląd o ksenofobicznej Polsce i rzekomym antysemityzmie jej mieszkańców. Milczeniem pomija się przy tym fakt, że całą operację przeciwko Żydom zorganizowali ich niedawni towarzysze z "bezpieczeństwa", a pośród wyjeżdżających do Izraela znalazło się kilkuset niedawnych sekretarzy partii, stalinowskich sędziów i prokuratorów, oficerów Informacji Wojskowej, Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa.

Żaden z nich nigdy nie poniósł odpowiedzialności za dokonane czyny, a nieliczne próby doprowadzenia do ekstradycji osób oskarżonych o zbrodnie stalinowskie każdorazowo kończyły się niepowodzeniem. Wymownym komentarzem do tej sytuacji może być fragment uzasadnienia sporządzonego przez Ministerstwo Sprawiedliwości Izraela z 5 czerwca 2005 r., odmawiającego zgody na ekstradycję do Polski Salomona Morela: "…uważamy, iż nie ma żadnych podstaw do przedstawienia Morelowi zarzutów popełnienia poważnych przestępstw, nie mówiąc już o ‚ludobójstwie’ czy ‚zbrodniach przeciwko narodowi polskiemu’. Jeżeli już, to wydaje się nam, że Morel i jego rodzina byli ewidentnie ofiarami zbrodni ludobójstwa popełnionych przez hitlerowców i Polaków z nimi współpracujących".

Dr hab. Krzyszrtof Szwagrzyk


Działalność żydów z USA którzy domagają się wielomiliardowych odszkodowań od Polski za utracone w czasie II WŚ oraz w czasie PRLu majątki.
Jest to wg. mnie ostatnio najważniejszy powód, zastępujący poprzednie Środowiska żydów z USA zapominają jednocześnie iż to nie Polacy wywołali wojnę, a majątki zagrabione w okresie PRLu można odzyskać na zwykłej drodze sądowej, do czego już wielokrotnie doszło.
Żądania od narodu który był ofiarą polityki faszystowskiej i narodowo-SOCJALISTYCZNEJ (a nie prawicowej! http://artelis.pl...rawicowcem) Hitlera może doprowadzać naszych obywateli do frustracji oraz braku sympatii w stosunku do środowisk judaistycznych.
http://www.hotmoney.pl/Zydzi-chca-od-Polski-gigantycznych-pieniedzy-Bezprawnie-a26542 czy też http://www.przeglad-tygodnik.pl/pl/artykul/polska-juz-zaplacila

Amerykańskie środowiska żydowskie domagając się od Polski odszkodowań próbują zagłuszyć sumienie swojej grupy, gdyż wiedząc o tym co dzieje się w Europie pod koniec lat 30 XX wieku byli często przeciwni i wrogo nastawieni do żydów europejskich!
http://dzieje.pl/aktualnosci/na-przekor-wszystkiemu-zydzi-amerykanscy-pomagali-braciom-w-europie

Biorąc pod uwagę te fakty można zrozumieć niechęć wielu Polaków do tego środowiska Żydowskiego. Zmiana podejścia wymaga po pierwsze przypomnienie jak wyglądała ta kwestia w okresie międzywojennym oraz dobra wola żydów amerykańskich, aby Ci zaprzestali wysuwać wrogie żądania w stosunku do naszych obywateli. Tego typu żądania tylko zwielokrotniają postawy antysemickie. Często też niestety na zwykłą niechęć i kontrataki odnośnie odszkodowań wysuwany jest zarzut antysemityzmu, co prowadzi także do błędnego oszacowania (nie)chęci w stosunku do żydów.

Zgodzę się także z opinią, iż większość obecnych antysemitów myśli wedle zasady "nie lubię ich, bo tak", jednak należy wziąć pod uwagę fakt, iż tego typu zachowania często wynoszone są z domu rodzinnego. Rodzice i dziadkowie obecnych antysemitów przez lata byli karmieni propagandą PRLu oraz wspomnieniami o UB w powojennej "prawie Polsce".
Antysemityzm faktycznie w przedwojennej Polsce istniał, jednak raz że stanowił niewielki procent (interesy ważniejsze od uprzedzeń), dwa - społeczeństwa te żyły obok siebie przez wieki, trzy - zawsze pewien procent społeczeństwa będzie wrogo nastawiony do innych nacji, oraz czwarta kwestia dotycząca wpływów działań Narodowych Socjalistów Niemieckich, co nie mogło przejść bez echa w krajach ościennych.

Edytowane przez Seba dnia 24-06-2013 23:59
 
wiedzma-margo
#2 Drukuj posta
Dodany dnia 25-06-2013 00:05
Awatar

Postów: 191
Data rejestracji: 18.08.10

Z całym szacunkiem Seba, wystarczy poczytać sobie historię Żydów w Polsce ( chociażby na wiki - bo krótka), by wiedzieć, że Twoja teoria jest może i piękna ale niewystarczająco tłumacząca zjawisko antysemityzmu w Polsce. Trwa on już trochę - można powiedzieć że co najmniej od czasu Sasów, a potem umocnił się szczególnie w zaborze rosyjskim. A w okresie międzywojennym to kwitł w całej Europie. Nawet Pan Adamski nam opowiadał jak to wyglądało w Kępnie. Co więcej, antysemityzm jako pewna odmiana uprzedzeń opartych na stereotypach, sięga do dawnego lęku przed innością, bazuje na dawnych uproszczeniach "to Żydzi zabili Pana Jezusa", karmi się zawiścią o majątek, szczególnie w czasach kryzysu. To dużo głębsze i starsze niż wydarzenia ostatnich 60 lat. Stąd pewnie kibole jak wyzywają inne drużyny od "Żydów", robią to zupełnie bez refleksji, bazując na stereotypie "Zyda" jako czegoś złego. Nie myślą na pewno o historii ani polityce Wink
 
slawomir wieczorek
#3 Drukuj posta
Dodany dnia 29-06-2013 12:20
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Widzę, że wraca dyskusja, która co jakiś czas w różnej formie pojawia się na naszym forum usmiech.
Margo, masz całkowitą rację, że genezy postaw antysemickich należy szukać daleko głębiej niż tylko ostatnie 60 lat. Rację przyznaję też Sebie. Jestem przekonany że to właśnie ostatnie kilkadziesiąt lat decyduje o postrzeganiu Polaków jako antysemitów. Emocje Żydów którzy w Polsce żyli oraz ich potomków to nie efekt czasów sprzed dwustu lat ale tego wszystkiego czego doświadczyli za swojego życia oraz przekazów ich rodziców i dziadków. Taka jest przeciętna ,,perspektywa historyczna'' człowieka.
Dla historyka czy socjologa oczywistym jest, że każde wydarzenie ma swoje źródło we wcześniejszych latach. W analizach możemy cofać się bardzo głęboko. I jest to fascynujące zajęcie.

Fascynujące i niebezpieczne. Niebezpieczne dla zawodowych historyków. Nas to na szczęście nie dotyczy. Nam raczej nie grozi utrata pracy za głoszenie pewnych tez. Grozi nam jednak przypięcie łatki antysemity.
Dlaczego tak się dzieje, to zupełnie inny temat.

Perspektywa Holokaustu ma wpływ na ocenę faktów nie tylko od czasów II Wojny Światowej ale również tego wszystkiego co miało miejsce wcześniej. To straszne doświadczenie odciska się piętnem na każdej dyskusji dotyczącej Żydów.
Jest jeszcze jeden problem. Należy również zadać pytanie, czy Żydzi gotowi są do takiej dyskusji?
Śmiem twierdzić, że większość z nich nie jest gotowa do takiej dyskusji.

Margo, to co napisał Seba to fakty. Trudno im zaprzeczać. Twierdzisz, że źródeł antysemityzmy należy poszukiwać dużo wcześniej. To prawda. Czy możesz rozwinąć temat?
Jakie właściwie są przyczyny antysemityzmu wg Ciebie? Jestem przekonany, że masz zawodowe kwalifikacje, żeby dokonać takiej analizy.
Interesuje mnie perspektywa właśnie ta historyczna. Mówiąc o czasach Saskich czy okresie zaborów, jakie dostrzegłaś zjawiska?
 
bonobo
#4 Drukuj posta
Dodany dnia 29-06-2013 12:58
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

Witam.
Choc dyskusja o antysemityzmie jest tak samo bezsensowna jak dyskusja o kościele to pozwole sobie napisac kilka zdań.Ponieważ nie chciałbym byc posądzony o antysemityzm ( bo nie jestem antysemitą) przytocze kilka zdań wypowiedzianych przez znane osoby,także pochodzenia żydowskiego.
Beniamin Franklin jeden z założycieli Stanów Zjednoczonych,współautor Deklaracji Niepodległości oraz konstytucji Stanów zostawił po sobie ciekawy dokument (w Beniamin Franklin Instytut-Filadelfia) oto jego treść.-

Istnieje poważne zagrożenie dla USA. Tym zagrożeniem jest Żyd, gdyż w każdym kraju, gdzie Żydzi się osiedlili, doprowadzili do obniżenia poziomu moralności i handlowej uczciwości. Trzymają się na uboczu, nieprzystosowani. Próbują zniszczyć inne narody od strony finansowej, jak to było w przypadku Hiszpanii i Portugalii.

Przez ponad 1700 lat uskarżali się na swój nieszczęsny los, mianowicie na to, że zostali wygnani ze swej ziemi, ale, proszę panów, gdyby cywilizowany świat oddał im dzisiaj z powrotem Palestynę, to natychmiast znaleźliby powód, żeby tam nie powrócić. Dlaczego? Ponieważ są wampirami, żyją z innych wampirów. Nie potrafią sami siebie utrzymać: muszą żyć z chrześcijan lub z innych ludzi, którzy nie przynależą do ich rasy.

Jeżeli nie zostaną wyrzuceni ze Stanów Zjednoczonych na mocy konstytucji na okres co najmniej stu lat, to jeszcze napłyną do naszego kraju w takiej liczbie, ze zaczną tu rządzie i zniszczą nas przez zmianę formy naszego rządu za którą my Amerykanie przelewaliśmy krew i poświęcaliśmy nasze życie, dobytek i wolność osobistą. Jeżeli Żydzi nie zostaną wykluczeni z USA, to w ciągu dwustu lat nasze dzieci będą pracować w polu, aby ich wyżywić, podczas gdy oni będą z zadowoleniem zacierać ręce w swoich bankach.

Ostrzegam was ponownie, jeśli nie wykluczycie [stąd] Żydów na zawsze, wasze dzieci i dzieci waszych dzieci będą was przeklinać w swoich pacierzach.
Ideały Żydów nie są ideałami Amerykanów, i chociaż żyją oni wśród nas od pokoleń, ten lampart nie jest w stanie zmienić swojej skóry. Oni zagrażają naszym instytucjom, zatem powinni zostać wykluczeni stąd przez konstytucję.

Benjamin Franklin, Stany Zjednoczone Ameryki, 1789
Słowa te jakże pasują do naszego kraju....
Tuwim, Słominski i inni pochodzenia żydowskiego mieli również ciekawe poglądy o tym narodzie... Sam Julian Tuwim opowiadał się za asymilacją Żydów. Był autorem tekstów kabaretowych, w których wyśmiewał "żydłaczenie", czyli charakterystyczne przekręcanie języka polskiego.
"Czarni, chytrzy, brodaci
Z obłąkanymi oczyma
W których jest wieczny lęk
W których jest wieków spuścizna
Ludzie
Którzy nie wiedzą, co znaczy ojczyzna
Bo żyją wszędy
Tragiczni, nerwowi ludzie
Przybłędy" - tak przedstawił społeczność współbraci Tuwim w wierszu "Żydzi".
Innym razem poeta napisał: "Daleki oczywiście od antysemityzmu, zawsze byłem, jestem i będę przeciwnikiem umundurowanych brodaczy i ich hebrajsko-niemieckiego bigosu oraz tradycyjnego kaleczenia mowy polskiej. Najwyższy czas, panowie, obciąć długopołe kaftany i kręcone pejsy, a także nauczyć się szacunku dla języka narodu, wśród którego mieszkacie
i nie zapominajmy, ze Tuwim byl tez pochodzenia zydowskiego...to byly promyki w otchlani zla:Tuwim, Slonimski...poczytajci sobie co sadzil Slonimski o tej nacji-sam bedac Zydem
Pozwoliłem sobie poprawić drobną literówkę - Seba

Ponieważ nie moge przed powrotem do Polski znależć żródła które potwierdza że jednak Franklin powiedział te słowa a Viggen twierdzi inaczej nie bede polemizował z Nim.Przeszukam stare dyski w domu bo jestem pewien że mam cos na potwierdzenie moich słów.Zależy kto i czego szuka p. Viggen.....

Edytowane przez bonobo dnia 01-09-2013 12:17
 
Piotrek880129
#5 Drukuj posta
Dodany dnia 05-07-2013 10:41
Postów: 12
Data rejestracji: 05.09.10

Żydzi byli różni i niechęć do nich brała się z różnych powodów.W zaborze rosyjskim szczególnie w Warszawie kwitła nienawiść do tzw Litwaków z Rosji którzy nie znali dobrze polskiego(albo wcale) i nie mieli ochoty zintegrowac się z miejscową ludnością co okazało się tragiczne poźniej.W galicji chodziło głównie o blokowanie awansu społecznego szczególnie w zawodach takich jak adwokat i lekarz,poza tym chętnie razem ze szlachtą i kościołem wyzyskiwali miejscowych chłopów.U nas niechęć polegała głównie na tym że Żydzi szybko się dorabiali i zasytmilowali się z niemcami.
 
Viggen
#6 Drukuj posta
Dodany dnia 17-07-2013 14:02
Awatar

Postów: 38
Data rejestracji: 20.06.13

Beniamin Franklin jeden z założycieli Stanów Zjednoczonych,współautor Deklaracji Niepodległości oraz konstytucji Stanów zostawił po sobie ciekawy dokument (w Beniamin Franklin Instytut-Filadelfia) oto jego treść.-

Istnieje poważne zagrożenie dla USA. Tym zagrożeniem jest Żyd, gdyż w każdym kraju, gdzie Żydzi się osiedlili, doprowadzili do obniżenia poziomu moralności i handlowej uczciwości. Trzymają się na uboczu, nieprzystosowani. Próbują zniszczyć inne narody od strony finansowej, jak to było w przypadku Hiszpanii i Portugalii.

Przez ponad 1700 lat uskarżali się na swój nieszczęsny los, mianowicie na to, że zostali wygnani ze swej ziemi, ale, proszę panów, gdyby cywilizowany świat oddał im dzisiaj z powrotem Palestynę, to natychmiast znaleźliby powód, żeby tam nie powrócić. Dlaczego? Ponieważ są wampirami, żyją z innych wampirów. Nie potrafią sami siebie utrzymać: muszą żyć z chrześcijan lub z innych ludzi, którzy nie przynależą do ich rasy.

Jeżeli nie zostaną wyrzuceni ze Stanów Zjednoczonych na mocy konstytucji na okres co najmniej stu lat, to jeszcze napłyną do naszego kraju w takiej liczbie, ze zaczną tu rządzie i zniszczą nas przez zmianę formy naszego rządu za którą my Amerykanie przelewaliśmy krew i poświęcaliśmy nasze życie, dobytek i wolność osobistą. Jeżeli Żydzi nie zostaną wykluczeni z USA, to w ciągu dwustu lat nasze dzieci będą pracować w polu, aby ich wyżywić, podczas gdy oni będą z zadowoleniem zacierać ręce w swoich bankach.

Ostrzegam was ponownie, jeśli nie wykluczycie [stąd] Żydów na zawsze, wasze dzieci i dzieci waszych dzieci będą was przeklinać w swoich pacierzach.
Ideały Żydów nie są ideałami Amerykanów, i chociaż żyją oni wśród nas od pokoleń, ten lampart nie jest w stanie zmienić swojej skóry. Oni zagrażają naszym instytucjom, zatem powinni zostać wykluczeni stąd przez konstytucję.

Benjamin Franklin, Stany Zjednoczone Ameryki, 1789


Akurat te słowa zwane Przepowiednią Franklina nie zostały przez niego wypowiedziane (skądinąd Franklin był wolnomularzem)
http://archive.adl.org/special_reports/franklin_prophecy/print.asp
http://en.wikipedia.org/wiki/Franklin_Prophecy
 
slawomir wieczorek
#7 Drukuj posta
Dodany dnia 27-07-2013 13:00
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Temat założony przez Sebę ma określony temat, ale myślę, że jego autor nie będzie miał nic przeciwko temu, jeżeli potraktujemy go nieco szerzej.
Na wstępie tej wypowiedzi powiem tylko, że kwestie stosunków polsko-żydowskich stanowią dla mnie pewien fenomen. O niechęci Polaków wobec Żydów powstało mnóstwo prac naukowych, książek, filmów. W tej dyskusji, jako naród, zostaliśmy zepchnięci do defensywy tłumacząc, że ,,wcale nie jesteśmy wielbłądami'' jak wielu stara się to udowodnić.
Sytuacja ta jest dla mnie fenomenem, bo na tle innych narodowości wcale nie wyróżniamy się jakoś szczególnie jeśli chodzi o stosunek do Żydów. Powiem więcej – Żydzi nam wiele zawdzięczają.
W tej dyskusji (a właściwie monologu środowisk żydowskich i filosemickich) pomija się nie mniej ważną kwestię stosunku Żydów do Polaków. Zadziwiające dla mnie jest to, że podjęcie tego tematu równoznaczne jest z przypięciem łatki antysemity. Tymczasem zjawisko antypolonizmu żydowskiego istniało i istnieje w dniu dzisiejszym.

Margo, piszesz o funkcjonujących od średniowiecza stereotypach dotyczących Żydów.
W jednakowym stopniu (o ile nie większym) można pisać o stereotypach społeczności żydowskiej w stosunku do nie-Żydów. Stereotypach wynikających z judaizmu i mających swoje odzwierciedlenie w księgach Talmudu. Czy wiesz, że dyskusja na ten temat jest dopiero przed nami?
To dopiero będzie otwarcie puszki Pandory. Może to i lepiej, że w żadnej polskiej księgarni nie możesz kupić tej księgi, która stanowiła przez wieki podstawę do kształtowania światopoglądu żydowskiego i stosunku do nie-żydów. Może i dobrze, że nie znajdziesz jej również w bibliotece. Ta święta księga dopiero stanowi zbiór stereotypów (z naszego punktu widzenia). Oczywiście nie we współczesnym ,,wygładzonym'' wydaniu (w j. angielskim, bo w języku polskim pełnego tłumaczenia chyba do tej pory nie ma) ale w tych egzemplarzach najbardziej historyka interesujących, czyli z wieków XVIII, XIX, kiedy narastały wzajemne uprzedzenia społeczności żydowskiej oraz społeczności pośród których Żydzi zamieszkiwali. Może warto spojrzeć na kwestię stereotypów nieco szerzej?

Ktoś wspomiał tutaj o filmie ,,Nasi Ojcowie, nasze matki''. W dyskusji po ostatnim odcinku zaprezentowano wywiad z niemieckim profesorem pochodzenia żydowskiego, który był konsultantem przy realizacji filmu. Na zarzut dziennikarza, że we filmie nie pokazano w pozytywny sposób ani jednego Polaka, profesor odrzekł: jak to nie? A dowódca oddziału AK? Przecież nie zabił głównego bohatera filmu tylko go wypuścił (a właściwie wygnał z oddziału).
Wypowiedź ta była dla mnie skandaliczna. Dla tego profesora pozytywnym przykładem Polaka stał się osobnik, który w swej łasce nie zabił Żyda. A mógł to przecież zrobić.
Wypowiedź profesora jest przykładem antypolonizmu wśród społeczności żydowskiej.
Ponieważ postawy tego rodzaju są powszechne, my już ich nie dostrzegamy.
Zauważmy, że była to wypowiedź formułowana dla polskiego widza. Wywiad przeprowadzał polski dziennikarz. Domyślam się, że w związku z tym, profesor zastosował mocne filtry, które znacząco wygładziły jego rzeczywisty stosunek do Polaków.

Stosunek Polaków do Żydów i Żydów do Polaków należy rozpatrywać łącznie. Rozpatrywać od momentu osiedlenia się pierwszych Żydów na ziemiach polskich.
Stosunki te układały się różnie. Zadziwiające jest dla mnie to, że o ile stosunek Polaków do Żydów na przestrzeni wieków doczekał się stosunkowo bogatej literatury, to stosunek Żydów do Polaków jest tematem tabu. W okresie I RP temat ten nie interesował ówczesnych pisarzy (bo o historykach w dzisiejszym tego słowa znaczeniu trudno mówić). W okresie zaborów praktycznie znikł z pola widzenia (mieliśmy ważniejsze problemy), pojawił się w okresie międzywojennym (prace z tego okresu są tak naprawdę jedynymi wartościowymi) a w okresie PRL-u kwestia ta podejmowana była w kontekście walki ideologicznej i powstałe opracowania są bezwartościowe i podszyte bierzącą polityką

Co się obecnie dzieje? Temat jest w zawieszeniu. Nad wszelkimi pracami naukowców ciąży widmo Holocaustu oraz wrzask środowisk żydowskich, których trauma II Wojny Światowej pozbawiła zdolności do otwartej dyskusji. Problemem jest to, że nawet w historycznych dyskusjach o stosunkach polsko-żydowskich czasów od średniowiecza do II Wojny Światowej wyziera kwestia Holocaustu. Widmo tego straszliwego ludobójstwa kładzie się cieniem na każdą dyskusję.
Środowiska żydowskie wykorzystują tę kwestię stosując prymitywny schemat, który można sprowadzić do następującej reguły:
1.Zarzucasz coś społeczności żydowskiej.
2.Ale przecież Żydzi zostali unicestwieni w Holocauście
3.Skoro coś zarzucasz to znaczy że pewnie na nowo uruchomiłbyś krematoria
4.Jesteś wstrętnym antysemitą.
5.Należy wykluczyć Cię ze życia społecznego.

No niestety tak to wygląda.
Mam wrażenie, że jeszcze dużo czasu upłynie zanim środowiska żydowskie dojrzeją do takiej dyskusji. Dopóki będzie słychać głosy jak ten izraelskiego premiera, że Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki (albo mają go we krwi – już nie pamiętam dokładnie tej wypowiedzi), to nie ma szans na dyskusje tylko będziemy świadkami dwóch monologów:
1.Monolog środowisk żydowskich i filosemickich
2.Monolog pozostałych, oskarżanych o antysemityzm.

Potwierdzeniem tej teorii jest sytuacja w jakiej znalazł się ostatnio prof. Jasiewicz.
O kwestii tej pisałem w innym wątku.
http://www.kepnosocjum.pl/forum/viewthread.php?thread_id=650&rowstart=20
Wracam do niego, bo warto zapoznać się z dalszą sekwencją wydarzeń, o której w mediach jakoś dziwnie cicho w przeciwieństwie na dzikiej nagonki na profesora po opublikowaniu wywiadu.
Otóż na wniosek środowisk żydowskich wypowiedziami profesora, które zakwalifikowano jako nawoływanie do nienawiści na tle różnic narodowościowych i etnicznych, zajęła się Prokuratura Rejonowa we Warszawie. Sprawę umorzono wobec braku znamion czynu zabronionego.
Uzasadniono, że wypowiedzi profesora mieściły się w granicach wolności słowa i stanowiły wyraz jego poglądów. Podejmując decyzję o umorzeniu stwierdzono, że Jasiewicz jest historykiem i politologiem mającym w dorobku naukowym wiele publikacji dotyczących II Wojny Światowej, posiada więc odpowiednią wiedzę i autorytem naukowy, by móc publicznie wypowiadać się na tematy będące przedmiotem wywiadu.
Dodajmy od siebie, że nie mogło być innego wyroku, bowiem informacje zawarte w wywiadzie mają swoje podstawy naukowe i udokumentowane są w materiałach archiwalnych.
Profesor dotknął jednak tematu drażliwego dla środowisk żydowskich. Poniósł tego konsekwencje. Złamano mu karierę naukową. Nie słyszałem, żeby go przeproszono i przywrócono do pracy.
Wysłano wyraźne ostrzeżenie w stosunku do środowisk naukowych.

Przed trzema laty podobna sytuacja spotkała doktora Ratajczyka z Uniwersytetu Opolskiego.
Nie wnikając w szczegóły tamtej historii, rezultatem utraty pracy, ostracyzmu jaki dotknął Ratajczyka, wilczego biletu i braku możliwości znalezienia nowej pracy było samobójstwo.

Przykłady te potwierdzają mój pogląd, że środowiska żydowskie nie chcą otwartej dyskusji. Działają na zasadzie zastraszenia przeciwników tez prezentowanych przez nich samych.
Ciekawym ,,zagadnieniem w zagadnieniu'' jest kwestia, dlaczego nie chcą tej dyskusji?
Brak otwartości powoduje, że na temat przyczyn można snuć różne teorie: od uzasadnienia psychologicznego związanego z próbą samowyparcia własnych win wobec innych narodów po haniebną próbę wykorzystywania Holocaustu jako narzędzia w walce o własną pozycję materialną/gospodarczą/polityczną. Przykład? - chociażby kwestia zakazu uboju rytualnego, który jak wszyscy wiemy, okazał się przejawem naszego prymitywnego antysemityzmu.
W dzisiejszej postawie środowisk żydowskich wciąż pobrzmiewają talmudyczne echa mówiące o narodzie wybranym oraz gojach. Taka postawa staje się pożywką do narodzin postaw niechętnych tym środowiskom. A stąd tylko krok ku antysemityzmowi. Zwolennicy spiskowej teorii dziejów uważają, że są to celowe działania.


Tyle moich refleksji.
Na zakończenie powiem jeszcze, że chciałbym aby światli, nowocześni, otwarci, rozumiejący żydowską wrażliwość i krytykujący własny naród za antysemityzm czuli w sobie chociażby tyle polskości, ile ma jej w sobie Żyd Szewach Weiss, którego niezwykle cenię. Bo odnoszę czasami wrażenie, że były ambasador Izraela zmuszony jest stawać w obronie Polaków przed samymi sobą, za co jestem mu niezwykle wdzięczny a za co dziękuję.

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 27-07-2013 13:09
 
Dominik Makosch
#8 Drukuj posta
Dodany dnia 28-07-2013 21:52
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

Nasuwają mi się dwie refleksje:
1. Żydzi byli nietolerowani przez Polaków nie dlatego, że ileś tam % należało do UB, nie za to, że mówili w innym języku czy nosili inne ubrania ale po prostu za to, że byli zbyt inni. To taki mechanizm społeczeństw czy grup którym zajmuje się socjobiologia. Dlaczego tolerowaliśmy Olendrów (Osadników holenderskich)? Bo aż tak się od nas nie różnili.
2. Druga moja refleksja jest taka, że znów ktoś komuś zarzuca jeżeli już nie bycie "nie-Polakiem" to zbyt małe poczucie polskości.
slawomir wieczorek napisał/a:
Na zakończenie powiem jeszcze, że chciałbym aby światli, nowocześni, otwarci, rozumiejący żydowską wrażliwość i krytykujący własny naród za antysemityzm czuli w sobie chociażby tyle polskości...

"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
Seba
#9 Drukuj posta
Dodany dnia 28-07-2013 22:09
Awatar

Postów: 530
Data rejestracji: 06.09.10

kempen napisał/a:
Żydzi byli nietolerowani przez Polaków

Żaden inny kraj na świecie NIGDY nie tolerował żydów w takim stopniu jak nasz kraj. Zawsze byliśmy ostoją tolerancji. Zaznaczam, tolerancji. Tolerancji czyli obojętności wobec odmiennych zachowań. Nie ich wystawiania na piedestał i źle pojętej promocji.

kempen napisał/a:
2. Druga moja refleksja jest taka, że znów ktoś komuś zarzuca jeżeli już nie bycie "nie-Polakiem" to zbyt małe poczucie polskości.
slawomir wieczorek napisał/a:
Na zakończenie powiem jeszcze, że chciałbym aby światli, nowocześni, otwarci, rozumiejący żydowską wrażliwość i krytykujący własny naród za antysemityzm czuli w sobie chociażby tyle polskości...

Czy jest godzien miana POLAKA ten, który opluwa własny naród? Ten, który pomimo wielkich dokonań naszego narodu twierdzi za granicą iż nic nie znaczymy? Czyż nie jest błędem naszego kształcenia, iż nie uczymy naszych dzieci dumy z bycia polakiem? Każdy szanujący się naród robi wszystko, aby jego obywatele czuli dumę z przynależności do swojej nacji. Dlaczego nie wpaja się tego naszym dzieciom?
Już Stanisław Staszic napisał, iż "Gdy Polacy będą umieć siebie samych cenić w domu, będą ich cenić za granicą". Weźmy sobie te słowa do serca.

Edytowane przez Seba dnia 28-07-2013 22:12
 
Dominik Makosch
#10 Drukuj posta
Dodany dnia 28-07-2013 22:34
Awatar

Postów: 659
Data rejestracji: 29.06.10

Seba87 napisał/a:
kempen napisał/a:
Żydzi byli nietolerowani przez Polaków

Żaden inny kraj na świecie NIGDY nie tolerował żydów w takim stopniu jak nasz kraj. Zawsze byliśmy ostoją tolerancji. Zaznaczam, tolerancji. Tolerancji czyli obojętności wobec odmiennych zachowań. Nie ich wystawiania na piedestał i źle pojętej promocji.

Nie pisałem o wszystkich Polakach tylko tłumaczyłem pochodzenie antysemityzmu w Polsce.
Seba87 napisał/a:
który opluwa własny naród?

A kto opluwa naród bo mi umknęło?
Seba87 napisał/a:
Każdy szanujący się naród robi wszystko, aby jego obywatele czuli dumę z przynależności do swojej nacji. Dlaczego nie wpaja się tego naszym dzieciom?

Z tego co wiem to się wpaja.
Seba87 napisał/a:
Stanisław Staszic napisał, iż "Gdy Polacy będą umieć siebie samych cenić w domu, będą ich cenić za granicą"

Cenić należy kogoś lub coś za dobre rzeczy a nie za złe - my tu chyba dyskutujemy o przejawach antysemityzmu.

"Bez jakiegokolwiek wątpienia to właśnie Polskość jest najsmaczniejszą z potraw, problem polega na tym, że jest bardzo często niewłaściwie przyrządzana."
 
slawomir wieczorek
#11 Drukuj posta
Dodany dnia 04-08-2013 00:45
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Kempen, ja nie zarzucam nikomu zbyt małego poczucia polskości. Opisuję rzeczywistość. W historii Polski mieliśmy bohaterów i zdrajców. Mieliśmy obywateli którzy potrafili oddać życie za ojczyznę ale też takich, którzy potrafili ją zdradzić. Mieliśmy obywateli, którzy kochali ojczyznę oraz takich, którzy mieli do niej letni stosunek i w łatwy sposób przystosowywali się do nowych okoliczności politycznych. Tak było od momentu utworzenia naszego Państwa.
Czy uważasz, że na naszych oczach historia nagle się skończyła? Uważasz, że obecnie wszyscy obywatele Polski w jednakowym stopniu są Jej oddani?
Ja rozumiem, że stosunek do antysemityzmu nie może być miernikiem patriotyzmu.
Krótko mówiąc, ktoś kto ocenia Polaków jako antysemitów może być gorącym patriotą.
Uważam jednak, że w środowiskach, które formułują oskarżenia w stosunku do Polaków będzie statystycznie więcej tych, którzy mają ,,letni'' stosunek do patriotyzmu lub są nawet wrogo ustosunkowani do Polski. Kwestia jest dość złożona. Możliwa jednak do naukowego uchwycenia.
Chciałbym o tym napisać więcej, bo temat jest naprawdę ciekawy, ale to przerasta w tej chwili moje możliwości czasowe. Ale chyba wrócę kiedyś do tematu.

Nie wiem, czy najlepszą nauką do analizy źródeł antysemityzmu jest socjobiologia.
Osobiście mam dużo zastrzeżeń do tej nauki. I nie wynikają one wyłącznie z jej sprzeczności z nauką Kościoła Katolickiego.
Nie przekonuje mnie wizja, w której moje czyny podyktowane są ,,oprogramowaniem genetycznym'' (pewnie każdy słyszał o książce ,,Samolubny Gen''?). Interesowałem się trochę tą problematyką, bo przyznaję, że na gruncie socjobiologii daje się wyjaśnić wiele pozornie niezrozumiałych ludzkich (i nie tylko) zachowań. Sama teoria jest szalenie efektowna. Wnioski pokrywają się często z intuicją. Można je jednak uzasadnić również innymi naukowymi narzędziami. Osobiście pozostanę przy koncepcji, że człowiek ma pełny i nieskrępowany wpływ na swoje postępowanie i tym samym nic go nie zwalnia od odpowiedzialności za swoje czyny.
Mam cichą nadzieję że nie jestem jedynie nośnikiem i maszyną do reprodukcji kolejnych generacji genów, które w rzeczywistości kierują moim postępowaniem usmiech.
Przypomniała mi się powieść S-F wktórej kosmici obserwując z Kosmosu naszą planetę stwierdzili że najwyższą formą życia na Ziemi są samochody, które zaprogramowały istoty żywe ku swoim potrzebom i celom. Ludzie zatem produkują te samochody a następnie budują dla nich drogi, garaże, dbają o ich żywotność,pielęgnują, naprawiają, dostarczają paliwa itd. itd.
Zaobserwowano zatem, że życie ludzi całkowicie podporządkowane jest samochodom i pełnią oni służebną rolę. Ale to tylko taka luźna dywagacja Wink.

Jeżeli wspomniano, że socjobiologia pozwala na wyjaśnienie zjawiska antysemityzmu, to pozwolę sobie rozwinąć ten temat. Profesor Uniwersytetu Hebrajskiego Izrael Szahak (we Wikipedii parę informacji można znaleźć na jego temat), chemik i biolog, orędownik socjobiologii uważa, że przyczyną antysemityzmu jest stosowany przez społeczność żydowską pewien rodzaj strategii kulturowej polegającej na suprematyźmie i etnocentryźmie. Gdy dowolna, zwarta grupa (niekoniecznie Żydzi) stosuje tego typu strategię kulturową, konsekwencją jest niechęć i reakcje obronne innych grup. Prof. Izrael Szahak uważa, że antysemityzm i żydowski szowinizm mogą być zwalczane tylko jednocześnie. W swoich pracach dowodził że prowadzenie debaty nad antysemityzmem bez uprzedniego przeanalizowania zjawiska żydowskiego stosunku do nie-Żydów (profesor nazywa to wręcz nienawiścią) jest czymś skrajnie fałszywym.
Może więc Olędrzy nie doświadczyli niechęci wobec siebie bo nie stosowali tej strategii?
Podejrzewam, że prof. Szahak jest wielkim wrogiem środowisk ortodoksyjnych Żydów.
Warto jednak takie poglądy odnotować bo pochodzą one z kręgów żydowskich.
Pokrywają się z moimi odczuciami, jeśli chodzi o jedno ze źródeł współczesnego antysetizmu.

Uwaga Seby o niewpajaniu naszym dzieciom patriotyzmu jest zbyt radykalna. Podobnie jak o opluwaniu własnego narodu. Jest jednak coś na rzeczy. Nie jestem zorientowany w programach szkolnych, ale obiło mi się o uszy znaczące ograniczenie lekcji historii w szkołach. A chyba zgodzimy się, że akurat nauka historii jest doskonałym narzędziem do rozwijania postaw patriotycznych oraz dumy z przynależności do własnego narodu? Czy jej ograniczenie nie jest zatem pewnego rodzaju działaniem sprzecznym z rozwijaniem takich postaw?

Mówiąc o opluwaniu własnego narodu może Seba był świeżo po lekturze jakiegoś zagranicznego wywiadu udzielonego przez prominentnego polskiego dziennikarza lub polityka, który np. radził swoim przyjaciołom wprowadzenie sankcji w przypadku zdobycia w Polsce władzy przez ugrupowanie za którym specjalnie on nie przepada? Pewnie młoda krew Seby nie utrzymała normalnego ciśnienia i stąd te emocjonalne sformułowania? mysli
Wybaczmy mu, wszak kierowała nim troska o naszą ojczyznę.

Kempen, masz rację, że cenić należy za rzeczy dobre. Ale rację ma też Seba cytując Staszica, że należy cenić siebie, jeżeli chcemy, aby inny nas szanowali. Wasze sformułowania doskonale się uzupełniają. I tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wywód. Kawa

Aha, jeszcze coś. Brawo dla Piotrka 880129 za krótki post dotyczący zjawiska antysemityzmu w okresie zaborów.
Wiedza w postaci pigułki, ale bardzo prawdziwa. Może Piotrek rozwiniesz ,,cosik'' temat, bo masz wiedzę?

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 04-08-2013 00:47
 
slawomir wieczorek
#12 Drukuj posta
Dodany dnia 15-12-2013 15:51
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

http://wyborcza.pl/magazyn/1,132060,13816589,Cudowny_kraj_ta_Polska_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza

Przeczytałem polecony przez Kempena w naszym shut boxie wywiad z Józefem Henem zamieszczony w Gazecie Wyborczej.
Poruszono w nim wiele wątków dotyczących relacji polsko-żydowskich. Części przedstawionych poglądów nie podzielam. Nie zamierzam jednak podejmować kompeksowej polemiki w zakresie oceny relacji polsko-żydowskich zaprezentowanej przez bohatera wywiadu. Ich opis pokrywa się z linią prezentowaną w ostatnich latach przez Gazetę. Odniesienie się do wszystkich wątków wymagałoby obszernej pracy. Większość z nich jest powieleniem prowadzonych obcnie dyskusji i nie wnosi niczego nowego do istniejących sporów.
Nie zamierzam również analizować życiorysu pisarza, jego dwuznacznej czasami postawie wobec ,,bezpieki'' starającej się pozyskać go do współpracy, jego epizodu bycia oficerem politycznym w Ludowym Wojsku Polskim zakończonym w stopniu kapitania w roku 1952, jego ,,służbie władzy'' o czym sam wspomina w jednym ze swoich wywiadów, do którego link podaję pod tekstem opracowania ani o jego sprzeciwie wobec lustracji. Życiorysów takich jak ten Józefa Hena są w Polsce tysiące. Nie interesują mnie również umiejętności pisarskie i jego talent, bo są to rzeczy czasami subiektywne.

W wywiadzie jest jednak fragment, który mnie zadziwił. Po raz pierwszy spotkałem się z czymś o czym do tej pory nigdy nie słyszałem. Wątek ten chciałbym szerzej omówić, bo sprzeczny jest z moją wiedzą historyczną. Jeżeli będę się mylił, proszę o sprostowanie przez koleżanki i kolegów usmiech.
Wątek ten wywołany został przez osobę przeprowadzającą wywiad w sposób narzucający czytelnikowi negatywne skojarzenia do tyczące Armii Gen. Andersa.
Oceniam to jako przykład manipulacji stosowanej przez GW.

Józefa Hena znam głównie jako autora powieści historycznej ,,Mój przyjaciel król'' o Stanisławie Auguście Poniatowskim. Z całą pewnością mogę stwierdzić, że moja ocena ostatniego króla Polski jest odmienna niż ta, którą prezentuje autor. Trudno jednak przeprowadzać analizę historyczną bo Józef Hen jest pisarzem a nie historykiem. Posiada wielu zwolenników swojego talentu.
Jest jednym z bardziej znanych polskich literatów i scenarzystów. Co do tego nie ma wątpliwości.
W książce którą czytałem fikcja miesza się z historycznymi faktami. Osadzenie losów fikcyjnych bohaterów na kanwie prawdziwych wydarzeń historycznych jest cechą charakterystyczną jego twórczości. Jest to o tyle istotne, że jedna z najważniejszych jego powieści p.t. ,,Nie woła nikt'' jest autobiografią.
Traktuje o bohaterze, którego losy do złudzenia przypominają przeżycia samego autora. Trudno jednak rozstrzygnąć ile w głównym bohaterze powieści (Bożku) jest prawdziwego Józefa Hena a ile literackiej fikcji. Powieść stała się jednak jednym z pretekstów do przeprowadzenia z autorem wywiadu,
w którym znalazł się zaskakujący dla mnie fragment.
Dla ułatwienia przytoczę tę część wywiadu zamieszczonego w GW:

J.H. (…) A teraz ''Nowaja Polsza'' zamieściła kilka wierszy Różewicza (…) i długi fragment z mojej powieści ''Nikt nie woła'' - z komisją andersowską.

Red. Ten, w którym został pan odrzucony przez armię Andersa ze względu na pochodzenie? 

J.H. Książkę skończyłem w 1957 roku, ale cenzura ją zablokowała. Radzono, żebym zmienił miejsce akcji, bo w pierwszej części opisałem swoją ucieczkę ze stalingradzkiego obozu pracy i batalion pracy pod Taszkientem, a w drugiej poznanie dziewczyny i pracę w fabryce w Samarkandzie. Na ukazanie się ''Nikt nie woła'' czekałem 33 lata. Ale kiedy w 1969 roku znalazłem się w Paryżu, proponowałem Giedroyciowi, żeby to wydał - pod moim nazwiskiem, bo tytuł był już w Polsce znany i powstał film Kutza. Giedroyc powiedział, że książka dobra, podoba mu się, ale niewygodna politycznie. Przez tę komisję andersowską.

Red. Sprawa honoru. Głupio upubliczniać, że nie chcieli Żydów.

J.H. Tak. I Giedroyc jako były szef biura prasowego II Korpusu w wojsku Andersa uważał, że lepiej tego nie rozgłaszać. Kontakty z Giedroyciem miałem dobre, drukowałem u niego jako Korab ''Oko Dajana''. W 1969 roku wyjechałem na pół roku do Paryża. Nie zamierzałem jednak przestać być obywatelem Polski. Żona, która została z dziećmi w kraju, też była przeciwna emigracji.


Czegóż to dowiadujemy się dzięki dociekliwemu dziennikarzowi? Tego, że do Armii gen. Andersa nie przyjmowano Żydów. Gdzie zaczerpnął dziennikarz wiedzę? Należy domniemywać, że z biograficznej powieści ,,Nikt nie woła'', w której bohater po wielu perypetiach na terytoroum Związku Radzieckiego dociera wreszcie do Armii Andersa i staje przed komisją wojskową.
Jak wspomina w swojej powieści:

(...) znowu po pewnym czasie uciekłem do Andersa. Spod Taszkientu skierowano mnie do Szachrisabzu na ostatnią komisję, tuż przed ewakuacją do Iranu. Major spojrzał mi, nagiemu, między nogi i powiedział: "Kategoria D".

Cóż, słowa i cała sytuacja przypisujące komisji Andersa niemal zwierzący antysemityzm są przerażające. Zanim przejdę do omówienia tego fragmentu należałoby zadać autorowi książki kilka pytań:

Na ile jego powieść jest odbiciem rzeczywistych wydarzeń z jego życia a na ile mieszają się one z literacką fikcją? Na ile jego autentyczne przeżycia odzwierciedlone zostały w perypetiach Bożka a na ile zaczyna się projekcja przeżyć fikcyjnego bohatera na dzisiejszą świadomość utożsamiającego się z nim autora powieści?

Postawione pytania nie są bezzasadne czego dowodzi przypadek Jerzego Kosińskiego i jego powieści ,,Malowany Ptak''. Analogia jest o tyle zasadna, że obaj autorzy przeżyli koszmar wojennej tułaczki. Obaj są pochodzenia żydowskiego. Na psychice obu autorów traumatyczne przeżycia odcisnęły trwałe piętno na psychice. Koszmar wojny doprowadzał ludzi do obłędu. Człowiek zatracał poczucie rzeczywistości. Skrajne wyczerpanie fizyczne i psychiczne (szczególnie chorujących na malarię) powodowało często reakcję obronną organizmu i umysłu który zaczynał budować alternatywną nierealną rzeczywistość. Jerzy Kosiński stał się ofiarą takiego procesu i opisywane przez niego w autobiograficznej książce koszmary były realną projekcją jego umysłu.

Ja nie wiem w jakiej kondycji fizycznej i psychicznej stawił się Józef Hen przed komisją lekarską kwalifikującą ochotników do armii. Jednak opisywany wcześniej koszmar wojennej tułaczki karze przypuszczać, że kondycja i zdrowie tego wątłej postury wówczas chłopca pozostawiała wiele do życzenia. Jestem w stanie zrozumieć szok i rozgoryczenie, kiedy po wielu miesiącach błąkania się po nieludzkiej ziemi i podążania do upragnionej polskiej armii spotyka się z odmową przyjęcia. Do głowy przychodzi wówczas tysiące myśli przeplatanych rozgoryczeniem, złością i chęcią zemsty. Naturalnym jest próba zracjonalizowania zaistniałej sytuacji, bo odmowa przyjęcia do armii ze względów zdrowotnych wydaje się zbyt prozaiczna (żeby nie powiedzieć mało literacka).

Wspomnienia Józefa Hena publikowane przy różnych okazjach dotyczące tego okresu są czasami wzajemnie sprzeczne. Dla pełnego obrazu uzupełnijmy jego biografię. Otóż zanim dotarł do Armii gen. Andersa miał również epizod z wstąpieniem do armii czerwonej. Nie rozstrzygam motywów, którymi się wówczas kierował. Pewnie była to zwykła chęć przeżycia w miejscu, które dawało ciepłe ubranie i strawę.Trzeba jednak pamiętać, że do armii czerwonej po roku 1939 wstępowali masowo polscy komuniści. W kontekście zagarnięcia przez ZSRR ponad połowy terytorium Polski, było to odbierane jako akt zdrady. Nie mam pojęcia jaka była świadomość polityczna autora. Ze względu na młody wiek myślę że prawie żadna. Dla niego był to zapewne epizod pozwalający przeżyć kolejnych ileś tam dni. Epizod, który jednak mógł mieć znaczenie dla komisji. Rosjanie mogli uważać go za swojego obywatela, który zbiegł wcześniej z armii czerwonej i sprzeciwić jego przeniesieniu do polskiej armii. Polscy komisarze mogli mieć obawy, czy nie będzie elementem szpiegowskim osadzonym przez Rosjan w szeregach polskiej armii. Dla osób, które szczegółowiej poznały sposób formowania Armii Andersa na terenie ZSRR uwagi powyższe nie są niczym zaskakującym.

Przejdźmy teraz do faktów historycznych. Otóż w komisjach rekrutujących do Armii gen. Andersa znajdowali się również przedstawiciele NKWD, którzy dbali, aby rekrutacja dotyczyła wyłącznie obywateli polskich. Przy czym rząd londyńskich za obywateli polskich uznawał, niezależnie od narodowości, wszystkich tych, którzy przed 1939r. zamieszkiwali terytorium Polski. Według Sowietów odnosiło się to jedynie do osób deklarujących narodowość polską – przy czym o tym, kto był Polakiem, decydowali właśnie oni, Sowieci: „Rząd polski uważa uporczywie wszystkich Polaków, którzy przebywają w ZSRR za obywateli polskich. To jest niesłuszne. (…) Trzeba liczyć się z wolą ludzi. Nie można mocą narzucać im obywatelstwa” – tak wypowiadał się w tej kwestii „największy demokrata” w historii – Józef Stalin.
ZSRR nie zgadzał się z taką interpretacją i mieszkańców z zagarniętych terytoriów narodowości niepolskiej uznawał za swoich obywateli. Dochodziło do licznych sporów. Rząd Londyński nie stawiał żadnych przeszkód obywatelom polskim niezależnie czy byli narodowości polskiej, białoruskiej, ukraińskiej czy żydowskiej.

Dodać należy, że w trakcie przeprowadzanej przez sowietów „paszportyzacji” w wielu przypadkach wpisywano Polakom do sowieckich dokumentów dowolną narodowość, byle tylko nie polską. Broniąc bezradnych rodaków przed sowieckim bezprawiem polskie komisje rekrutacyjne przyjmowały do oddziałów Armii Andersa konsekwentnie obywateli RP bez różnicy narodowości (wyłączono z tych regulacji jedynie Niemców): Polaków, Białorusinów, Ukraińców, Żydów

W obozach dla polskich jeńców od 23 VIII 1941 roku rozpoczęły pracę specjalne komisje, które do 12 września zaakceptowały wciągnięcie na listy „poborowych” 24 828 osób tam przebywających. Wcielenia do armii polskiej odmówiono 273 osobom narodowości niemieckiej, 252 osoby nie zgodziły się na służbę w wojsku polskim, 234 osoby nie kwalifikowały się z powodów zdrowotnych, a 3 osoby ze względu na poważne wątpliwości prawne i ciążące na nich wyroki za przestępstwa kryminalne.
Łącznie wcielono do wojska 25 115 osób, w tym 960 oficerów.

Liczba ochotników pragnących wydostać się z sowieckiej niewoli i wrócić do ojczyzny dramatycznie przekraczała umówione pomiędzy gen. Andersem a Stalinem stany etatowe Armii Polskiej. Przyjmowano do niej także zgłaszającą się młodzież, która miała „szczęście” znaleźć się w „sowieckim raju” – byli to na ogół ludzie w wieku 14–18 lat. Tworzono dla nich szkoły junackie. Władysław Anders, wiedząc, że jest to jedyna droga ratowania polskiej substancji narodowej z sowieckiego piekła, nakazywał przyjmować wszystkich zgłaszających się bez względu na wiek. Oprócz tego gwarantowało to armii dopływ wykształconych kadr. Grupa ta stanowiła około 3000 junaków i junaczek. Po wyjściu do Iranu młodszych junaków zwolniono – z pozostałych grup starszych sformowano w 1942 w Bashit w Palestynie Junacką Szkołę Kadetów.
Strona sowiecka nie chciała się zgodzić ani na podwyższenie stanów liczebnych Armii, ani na ewakuację nadwyżek ochotników poza ZSRR, do jednostek WP na Bliskim Wschodzie i w Wielkiej Brytanii – chodziło o wywołanie zatargu z Polską, a także zatrzymanie byłych więźniów i zesłańców jako niewolniczej siły roboczej na terenie ZSRR.

Wojsko stanowiło też przystań dla tysięcy skrajnie zabiedzonych i wyczerpanych poniewierką dzieci, a było wśród nich bardzo wiele sierot. Objęto je wyjątkowo troskliwą opieką. Tworzono dla nich szpitale, sierocińce, szkoły, miejsca, gdzie mogły się rozwijać i zapominać powoli o dramatach, jakie były ich udziałem. Ambasador Romer, dopominając się u Sowietów o uprowadzone maleństwa, mówił: „Ich odcięcie od żywicieli nie tłumaczy się niczym i przez nikogo nie będzie zrozumiane. (…) Interesuje mnie bardzo w związku z tym kwestia nieletnich dzieci, których mamy w Związku Sowieckim kilkadziesiąt tysięcy, a które stanowią tak cenny element dla przyszłości odrodzonej Polski”.

Z ZSRR udało się wyprowadzić ogółem 41 000 wojskowych i 74 000 cywilów – mających obywatelstwo Rzeczypospolitej – wbrew Sowietom nie czyniono tu różnic między Polakami, Białorusinami, Ukraińcami i Żydami.

W ostatecznym rozrachunku z „sowieckiego piekła” wyprowadzono około 110 000 żołnierzy i oficerów oraz osób cywilnych, a wraz z wojskiem 6898 junaków, junaczek i służby pomocniczej kobiet (w trakcie ewakuacji zmarły 623 osoby). Było to około 7% ogólnej liczby wywiezionych i deportowanych do ZSRR Polaków i obywateli Rzeczypospolitej.

Po tygodniach i miesiącach tułaczki Korpus znalazł się w Palestynie. Z jego szeregów zdezerterowało wówczas z bronią w ręku około 2500 żołnierzy-Żydów, którzy z biegiem czasu stali się bojownikami Hagany w walce o niepodległość Izraela. Jednym z nich był Menachem Begin, który służył w Wojsku Polskim w stopniu kaprala. On jednak uzyskał legalne zwolnienie z armii. [/b]
Kazimierz Zamorski w książce dotyczącej działania Korpusu pisze, że kapralowi Beginowi Polacy po cichu ułatwili ucieczkę, wiedząc o jego zaangażowaniu w syjonistyczną robotę.

Gen. Władysław Anders w poufnym rozkazie zakazał ścigania tych dezerterów, mimo że ich działalność była faktycznie do roku 1948 skierowana przeciw Wielkiej Brytanii, czyli sojusznikowi Polski, której terytorium mandatowym była wówczas Palestyna.
Anders tłumaczył swoim żołnierzom, że ,,oni mają podwójną lojalność, wobec Polski i wobec walki o Izrael; ich sprawą jest wybrać (...)”.

Można przytoczyć szereg wspomnień polskich żołnierzy, którzy po schwytaniu żydowskich dezerterów otrzymywali rozkazy od swoich dowódców aby wypuścić uciekinierów, co było sprzeczne z polsko-brytyjskimi porozumieniami.

Prócz 2,5 tysięca żydowskich uciekinierów w armii pozostały setki Żydów poczuwających się do lojalności wobec państwa polskiego. Hołd tym polskim patriotom możemy składać między innymi na cmentarzu pod Monte Cassino, gdzie groby żołnierzy narodowości polskiej przeplatają się z grobami oznaczonymi Gwiazdą Dawida:
http://www.kirkuty.xip.pl/monte_cassino1.htm
http://www.youtube.com/watch?v=4-8S9uVfXqM

Przejmujące wspomnienia innego polskiego Żyda Michała Zammela, który wstąpił do Armii gen. Andersa możemy przeczytać w wydanej w roku 2012 książce p.t. ,,W pułapce Gestapo i NKWD''.

Zacytuję jeden fragment z jego wspomnień:

,,Aż nagle gruchnęła wieść, która postawiła na nogi wszystkich uchodźców i zesłańców
z Polski. Sowieci podpisali umowę z rządem polskim. Będzie armia polska, która wspólnie
z Sowietami podejmie walkę z Niemcami. W grudniu 1941 r. otworzyły się dla Polaków
bramy obozów.''


Michał Zammel stanął przed komisją wojskową w miasteczku Margelan.
Tak zapamiętał ten moment:

„Przed budynkiem stało tysiące ludzi. Jedni czekali na wezwanie by wejść, drudzy wychodzili z płaczem mówiąc, że dostali kategorię »D«, co oznaczało – niezdolny do służby wojskowej. Stanąłem przed długim stołem, za którym z jednej strony siedzieli oficerowie i lekarze polscy, a z drugiej wojskowi sowieccy. Podchodząc do komisji, stanąłem na baczność i zameldowałem się po polsku: »Saper Michał Zammel melduje się posłusznie na wojskową komisję poborową!« Lekarz nawet mnie nie badał... [...]. Był już styczeń 1942 r. Pożegnanie z żoną było niełatwe, gdyż była w czwartym miesiącu ciąży”.

Michał Zammel stał się później jednym z żydowskich dezerterów, który zdecydował walczyć o swoją ojczyznę. Nie przypuszczał chyba wtedy, że w roku 1959 wróci do Polski o pozostanie tutaj.
W swoich wspomnieniach jest jest szczery, nie ukrywa, że jego wybór był w świetle prawa dezercją. Nie szuka pięknych słów. Jednocześnie podkreśla, że Polacy rozumieli sytuację żołnierzy żydowskich:

„Po naszej masowej dezercji z wojska Polacy nas nie szukali. Nie dziwili się naszemu
postępowaniu i rozumieli, że z czasem będziemy walczyć o uwolnienie Palestyny. Tutaj
byliśmy u swoich, o czym wielu z nas marzyło jeszcze w Polsce. I teraz, kiedy nadarzyła się
taka okazja, pozostaliśmy w Palestynie. Natomiast Brytyjczycy wychodzili ze skóry, wiedząc,
że przeszło dwa tysiące wyszkolonych uciekinierów kiedyś połączy się z działającym już
podziemiem i będą mieli poważne kłopoty. Dlatego też wszędzie, po miastach i kibucach,
szukała nas brytyjska MP, czyli żandarmeria wojskowa”.

Szukała najczęściej bezskutecznie, dzięki milczeniu i przymykaniu oczu polskich żołnierzy.

Wszystkim, którzy poszukują pojednania i zrozumienia relacji polsko-żydowskich gorąco polecam wspomnienia Michała Zammela. Na prive mogę przesłać biuletyn IPN z obszernymi fragmentami wspomnień.

Z wielu powodów historia życia Michała Zammela - Żyda z Piotrkowa Trybunalskiego, urodzonego w roku 1917 powinna być znana zarówno Polakom jak i Żydom. Był obywatelem państwa polskiego, który trafił do niemieckiego obozu koncentracyjnego w Dachau jeszcze przed wybuchem wojny i został z tego obozu zwolniony, jak wspominał, dzięki osobistej interwencji ambasadora Rzeczypospolitej Polskiej w Niemczech,współtwórcy polsko-niemieckiej deklaracji o niestosowaniu przemocy (1934), Józefa Lipskiego.
Synowi Michała, Władysławowi Zammelowi udało się w zeszłym roku doprowadzić do wydania pamiętnika ojca, spisanego w roku 1982. Jego syn choć mieszka od lat w Szwecji, czuje duchowy związek z Polską, mówi nienaganną polszczyzną.
Tytuł „W pułapce Gestapoi NKWD. Historia mojego życia” jest adekwatny do życiowych doświadczeń autora, którego młodość i „wiek męski” otwiera doświadczenie hitlerowskiego obozu zagłady, a zamyka sowieckie zesłanie, zakończone szczęśliwym powrotem do Polski w roku 1959.

Najważniejszą zaletą jego pamiętnika jest prawda psychologiczna i szczerość wypowiedzi,
Autor nie pomija spraw trudnych, ale też nie podporządkowuje się obowiązującym wzorcom prezentacji spraw żydowskich w okresie wojny i po wojnie. Pisze o tym co sam widział i przeżywał, nie przejmując się kanonami poprawności politycznej ani aktualnie panującej modzie na przypisywanie Polakom postaw antysemickich.

Myślę, że wspomnienia Michała Zammela są doskonałą odpowiedzią na literacką fikcję Józefa Hena i sugestie Gazety Wyborczej o rzekomym antysemityzmie oficerów gen. Andersa, którzy odmawiali przyjmowania do Armii osób narodowości żydowskiej.
Oskarżenia są tym bardziej przykre, że gen Anders był szczególnie wrażliwy na kwestie sprawiedliwości i równego traktowania żołnierzy niezależnie od pochodzenia. Można o tym przeczytać liczne relacje, w tym wspomnienia naczelnego rabina w Armii Andersa -Pinkasa Rosengartena.

Zastanawiam się dlaczego dociekliwość dziennikarza Gazety Wyborczej poszła w kierunku potwierdzenia polskiego antysemityzmu a nie na zadaniu Józefowi Henowi pytania dlaczego w takim razie w Armii gen. Andersa znalazło się kilka tysięcy żołnierzy narodowości żydowskiej? Skąd w takim razie żydowskie groby pod Monte Casino? Skąd wzięło się 2,5 tyś dezerterów żydowskich którzy zdecydowali się walczyć o swoją nową ojczyznę?
Jak skomentuje wspomnienia żołnierskie innych Żydów, które stoją w jawnej sprzeczności z sugestiami zawartymi w jego książce?

Dlaczego dziennikarz nie zadał Józefowi Henowi tych pytań tylko zasugerował czytelnikowi, iż głupio przyznawać, że do Armii Andersa nie przyjmowano Żydów?
Nieobeznany w historii czytelnik przyswaja tego typu treści i buduje fałszywy obraz ówczesnych relacji polsko-żydowskich.

Uważam że zawoalowane insynuacje przedstawione przez Gazetę Wyborczą w stosunku do Armii gen. Andersa są nie mniejszym skandalem niż niemiecki film ,,Nasi ojcowie nasze matki'' i przedstawiony tam obraz Armii Krajowej. Jest to tym bardziej przykre, że płynie z polskiej strony.

Tego rodzaju zabiegi stosowane przez GW utrudniają budowanie przyjaznych relacji polsko-żydowskich opartych na prawdzie historycznej.

Przepraszam za przydługi tekst, ale postanowiłem skorzystać z okazji, aby przybliżyć ewentualnym czytelnikom prawdziwe oblicze Armii Andersa w kontekście nowego zadziwiającego wątku, jaki pojawił się za sprawą przeprowadzonego wywiadu.

Tekst jest również moim osobistym hołdem dla spoczywających na cmentarzu pod Monte Cassino 1072 poległych żołnierzy Rzeczypospolitej wszystkich jej wyznań: katolików, grekokatolików, prawosławnych, protestantów, żydów a nawet muzułmanów w większości wyprowadzonych przez gen. Andersa z "nieludzkiej ziemi" z sowieckich obozów koncentracyjnych Gułagu.


Źródła:
http://wyborcza.pl/magazyn/1,132060,13816589,Cudowny_kraj_ta_Polska_.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza

http://wyborcza.pl/1,75475,14907023,Jozef_Hen_konczy_90_lat__Pisarz_opowiada_o_swoim_zyciu.html

http://culture.pl/pl/artykul/jozef-hen-nikt-nie-wola

http://gazetaobywatelska.info/blog/showEntry/739

http://www.ms.ecclesia.org.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=702

Pozdrawiam

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 17-12-2013 00:02
 
bonobo
#13 Drukuj posta
Dodany dnia 15-12-2013 21:33
Awatar

Postów: 83
Data rejestracji: 09.09.10

Ja tylko w sprawie Jerzego Kosinskiego,którego kiedys czytywałem.Dzis juz oczywiscie wiadomo o jego kłamstwach i o tym że Malowanego Ptaka napisał pod oczekiwania zydów Nowego Yorku...Książka wcale nie była autobiograficzną,sam Kosinski przeżyl wojne dość komfortowo.(całą wojne spedził we wsi Dabrówka w rodzinie katolickiej ,która ani go nie torturowała ani nie wydała).Polecam prace biografa Jamesa Park Sloana i artykuły The Village Voice ktora przez dwa lata prowadziła sledzctwo w sprawie kłamstw Kosinskiego....
Polecam też ksiązki Józefa Hena bo mimo wszystko to literatura na wysokim poziomie.
 
slawomir wieczorek
#14 Drukuj posta
Dodany dnia 17-12-2013 00:18
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Bonobo, słyszałem już gdzieś o tym ,,dochodzeniu'' w sprawie Kosińskiego. Możliwe że masz rację.
Co do twórczości Hena. Są jego wielbiciele. Są też tacy, którzy uważają go za grafomana, który ma wyolbrzymione mniemanie o sobie. Powieść nie jest jednak moją ulubioną literaturą, nie mam więc swojego zdania na ten temat. Warto natomiast obejrzeć filmy, które powstały na podstawie jego powieści i scenariuszy.
Nie wiedziałem, że dwa z nich przeszły ostatnio obróbkę cyfrową i naprawdę z przyjemnością się je ogląda, przenosząc się w lata powojennej Polski. Ten klimat, obrazy i sposób filmowania nie do powtórzenia.
Jeden z nich dotyczy bohatera powieści ,,Nikt nie woła'' - Bożka, w czasach po repatriacji.
Drugi, to ,,polski western''. Ze względu na obsadę aktorską warte obejrzenia.
Jak ktoś ma czas, to zapraszam na wędrówkę w przeszłość:

,,Nie woła nikt'' - reż. Kazimierz Kutz
http://www.youtube.com/watch?v=LBpNkMzdYJI
http://www.youtube.com/watch?v=tJhwdWb8pTg


,,Prawo i Pięść'' - reż. Jerzy Hoffman
http://www.youtube.com/watch?v=iIaw-kgOJqU

Pozdrawiam
 
slawomir wieczorek
#15 Drukuj posta
Dodany dnia 09-01-2014 00:32
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Czy ktoś może orientuje się, czy istnieje w Polsce jakaś instytucja do której można zgłaszać zamieszczane w internecie treści nawołujące do nienawiści, rasizmu, antysemityzmu?. Znalazłem np. takie gówno:
http://www.sadistic.pl/zyd-to-frajer-vt100461.htm

1. Ci co to zamieścili powinni być ścigani przez prawo.
2. ,,Twórczość'' tego rodzaju powinna być natychmiast usunięta.

Ktoś się tym zajmuje? Można to gdzieś zgłosić, ale bez całej procedury prokuratorskiej, bo w takim przypadku to mi się odechciewa ,,zgłaszać'' ze względu na ograniczenia czasowe.
 
Seba
#16 Drukuj posta
Dodany dnia 09-01-2014 00:50
Awatar

Postów: 530
Data rejestracji: 06.09.10

@Sławomir, prokuratura, ewentualnie policja - na nich jednak bym nie liczył.
Filmu (nawet w przypadku usunięcia tej konkretnej kopii) nie jesteś jednak w stanie usunąć. To jest internet. Na pocieszenie dodam jednak, iż nie zdobył on żadnej popularności. Oddano na niego 4 głosy (co jest wartością śmiesznie małą na sadisticu), nie wszedł na stronę główną, przeszedł bez praktycznie żadnego echa, niezauważony.
Domena sadistica jest zarejestrowana we Francji, więc strona nie podlega nawet polskiemu prawu.
DOMAIN NAME: sadistic.pl
registrant type: organization
nameservers: pat.ns.cloudflare.com.
carl.ns.cloudflare.com.
created: 2007.10.04 15:54:19
last modified: 2013.09.06 11:28:33
renewal date: 2014.10.04 15:54:19

no option

dnssec: Unsigned

REGISTRAR:
OVH SAS
2 Rue Kellermann
59100 Roubaix
Francja/France
+48.71 7860700
pomoc@ovh.pl

Edytowane przez Seba dnia 09-01-2014 00:51
 
slawomir wieczorek
#17 Drukuj posta
Dodany dnia 12-01-2014 21:35
Postów: 166
Data rejestracji: 29.06.11

Ostatnio zacząłem na nowo oglądać stare polskie filmy.
Zachęcam do obejrzenia ,,Ludzi z pociągu'' w reż. Kazimierza Kutza z roku 1961.
Dzisiejszy Kazimierz Kutz nie jest z mojej bajki, ale muszę przyznać że jako reżyser był bardzo dobry. Oglądając film, przyszło mi do głowy, że koresponduje on ze ,,Strachem'' Grossa. Szczególnie przejmujący jest motyw małej Żydówki Marylki-Hajki. Tych kilka scen z małą dziewczynką mówi więcej niż naukowe opracowania dotyczące np. szmalcowników.

,,Ludzie z pociągu'' Kazimierz Kutz (1961).
http://www.youtube.com/watch?v=QBdSlCqxXbI
pzdr.

Edytowane przez slawomir wieczorek dnia 12-01-2014 21:36
 
Viggen
#18 Drukuj posta
Dodany dnia 13-01-2014 12:04
Awatar

Postów: 38
Data rejestracji: 20.06.13

slawomir wieczorek napisał/a:
Czy ktoś może orientuje się, czy istnieje w Polsce jakaś instytucja do której można zgłaszać zamieszczane w internecie treści nawołujące do nienawiści, rasizmu, antysemityzmu?. Znalazłem np. takie gówno:
http://www.sadistic.pl/zyd-to-frajer-vt100461.htm

1. Ci co to zamieścili powinni być ścigani przez prawo.
2. ,,Twórczość'' tego rodzaju powinna być natychmiast usunięta.

Ktoś się tym zajmuje? Można to gdzieś zgłosić, ale bez całej procedury prokuratorskiej, bo w takim przypadku to mi się odechciewa ,,zgłaszać'' ze względu na ograniczenia czasowe.


Można zgłaszać tutaj http://www.nigdyw....

A na prokuraturę, akurat, bym nie liczył (i to nie ze względu na zwykłą sobie, rozwlekłość procedury)
 
Viggen
#19 Drukuj posta
Dodany dnia 16-01-2014 19:21
Awatar

Postów: 38
Data rejestracji: 20.06.13

Dla zainteresowanych tematem, niedawno w którymś z tygodników (chyba Angorze), znalazłem fragmenty ciekawej książki Witolda Lilienthala. W podanym linku znalazłem pełną wersję książki - muszę powiedzieć, że dobrze się ją czyta (właśnie skończyłem) i co przykre jest raczej obiektywna. Posta publikuję żeby temat nie umarł usmiech http://fzp.net.pl...0tez_0.pdf
 
Leon
#20 Drukuj posta
Dodany dnia 18-01-2014 16:43
Awatar

Postów: 48
Data rejestracji: 31.10.10

Ostatnio widziałem w TVP Kultura film "Hebron moja ziemia", pokazujący stosunek osadników żydowskich do Palestyńczyków. Do tej pory w taki szok emocjonalny wprowadził mnie film Lars von Triera. Wersja angielska http://www.youtub...UH9vPg724E , znalazłem jeszcze przegranie z TVP Kultury ale słabej jakości [url] https://www.youtube.com/watch?v=zhyvi0y4AII[/url] Daje do myślenia.Pozdrawiam
 
Przejdź do forum:
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie masz jeszcze konta?
Zarejestruj się

Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Monografia Kępna z 1815

Czytaj publikację


bądź pobierz książkę
(ok. 35MB)
Do zobaczenia Efka![0]
Kalendarz

Brak wydarzeń.

Złap nas w sieci NK  FB  BL  TVN24
Ostatnio na forum
Najnowsze tematy
· Leczenie AMD
· Magnesy stolarskie?
· Części samochodowe?
· prezent dla mamy
· Czy miał ktoś proble...
· Prezent dla taty
· Kępno.Węzeł kolejowy.
· Friederike Kempner -...

Losowe tematy
· W obronie Internetu...
· Żołnierze Armii Kra...
· Historia Lasek
· Mirków
· Legenda o zbójcy sp...
Najwyżej oceniane zdjęcie
Brak głosów w tym miesiącu
44,380,160 unikalne wizyty